Wybaczcie mi kochani ,że nie ma nowych rozdziałów. No ale nie daje rady pisać ich ,zwłaszcza ,że kiedy wracam do domu nie włączam nawet komputera. I niestety jestem zmuszona zawiesić bloga :(
JESZCZE RAZ BARDZO PRZEPRASZAM !!
Kiedy będę miała wolną chwile postaram się napisać rozdział :/
JESZCZE RAZ PRZEPRASZAM ,MAM NADZIEJE ,ŻE ZROZUMIECIE...
* kiedy będę miała więcej czasu blog będzie działał jak dawniej.
czwartek, 21 listopada 2013
czwartek, 7 listopada 2013
Imagin cz.40
Ja: Może ma do mnie żal ,że odebrałam jej przyjaciółkę. No ale skoro tak to co do tego masz ty i Harry ?
A: Nie wiem.
Ja: Harry ,widziałeś tą dziewczynę kiedyś?
H: Y..kiedyś jak wracaliśmy do domu do tak mi się wydaje ,ale nie jestem pewny.
Ja: Hmm..dobra na dzisiaj chyba dosyć nowości, spotkamy się jutro w Strackbuks o 12 ,ok?
A i H:Ok
Ja: Harry ja pójdę z tobą.- uśmiechnęłam się .
A: To do jutra.
Z Harry'm wyszliśmy ,było już ciemno i chłodno. Kiedy przekroczyliśmy bramę Ani ,dostałam sms'a ,,Coś dawno nie rozmawiałaś ze swoją mamusią .Uważaj na nią. Kisses-Z'' . Znieruchomiałam ,to niemożliwe ,że Zendaya chciała zrobić coś mojej mamie. Przecież ona nic nie zrobiła...
H: Natalie? Co się stało ?
Ja: Moja mama..Z...
H: Tak mi przykro ..- Harry mnie przytulił.
Ja: Nie ,nic się nie stało po prostu dostałam sms'a od Z . Ale to pewnie tylko żeby mnie nastraszyć.
H: Dobrze ,więc chodźmy.
W napiętej atmosferze dotarliśmy do domu. Harry próbował odkluczyć drzwi ,niestety nie chciały się otwierać. Zadzwonił do serwisu ,powiedzieli mu ,że dopiero co wymieniał zamki.
H: To niemożliwe.! - dostał sms'a
,,Oh a jednak ,widzisz jak łatwo mogę się do ciebie dostać - Z''
Ja: Nie tego już za wiele chodźmy na policje!
H: A co jeśli ona wyjawi nasze sekrety?
Ja: Jakoś przeżyję..
H: Zatrzymamy się w hotelu ,chodź.
Szliśmy 5 minut ,jest tu pełno hoteli ,a zwłaszcza w tej okolicy. Kiedy już się zameldowaliśmy i weszliśmy do pokoju od razu weszłam do łazienki. Zakluczyłam drzwi i usiadłam na podłodze, pojedyńcze łzy wyleciały z moich oczu.
Po chwili jednak zorientowałam się ,co ja robię ?! Użalam się nad tym co się dzieje ,zamiast stawić temu czoło. Z właśnie o to chodzi. Nie mogę się tak łatwo poddać. Szybko przebrałam się w piżamę i wyszłam z łazienki. W naszym pokoju był laptop ,więc kiedy Harry wyszedł szybko go włączyłam. Nie wiedziałam czego szukam ,patrzałam na strony takie jak ,,Anonimowe smsy'' , ,,Jak je wysyłać ?''.
Czytałam każdą informacje z tym związaną. I nic...muszę dostać się do tej przyczepy ,tam musi być jakieś no nie wiem centrum z którego to wszystko wychodzi. Usłyszałam dźwięk otwierających się drzwi ,to Harry !
Szybko zamknęłam laptopa i wrzuciłam pod łóżko.
H: Jeszcze nie śpisz ?
Ja: Nie mogę zasnąć.
H: Na pewno zaraz zaśniesz ,nie przejmuj się.
Ja: Ok, dobranoc.
Odwróciłam się i wtuliłam w kołdrę. Po chwili zasnęłam. Kiedy wstałam Harry'ego nie było ,może był w łazience. Była 8,14 jeśli bym tam podjechała to zdążyłabym na spotkanie z Anią. Nałożyłam coś na siebie i wybiegłam z hotelu. Zadzwoniłam po taksówkę. Zgarnęłam kosmyk włosów z twarzy i wysiadłam przed działką Zendayi. Wygląda na to ,że nikogo tam nie ma. Rozglądając się dookoła podbiegłam pod przyczepę. Nacisnęłam na klamkę ,ku mojej mu zdziwieniu drzwi były otwarte. Powoli weszłam po schodkach. Nie mogłam uwierzyć w to co widzę. Nie było tu już nic z wyjątkiem stołu,blatu i łóżka. Ale zaraz,zaraz tam ktoś jest.
Ja: EJ !
Ta osoba była ubrana w czarną bluzę i dresy. Po chwili wyszła z ukrycia i stała tyłem do mnie nie widziałam jej twarzy.
Ja: Zendaya wiem ,że to ty!
Ktoś po woli się odwracał , w tej chwili nie byłam do końca przekonana ,że to może być Zendaya.
A: Nie wiem.
Ja: Harry ,widziałeś tą dziewczynę kiedyś?
H: Y..kiedyś jak wracaliśmy do domu do tak mi się wydaje ,ale nie jestem pewny.
Ja: Hmm..dobra na dzisiaj chyba dosyć nowości, spotkamy się jutro w Strackbuks o 12 ,ok?
A i H:Ok
Ja: Harry ja pójdę z tobą.- uśmiechnęłam się .
A: To do jutra.
Z Harry'm wyszliśmy ,było już ciemno i chłodno. Kiedy przekroczyliśmy bramę Ani ,dostałam sms'a ,,Coś dawno nie rozmawiałaś ze swoją mamusią .Uważaj na nią. Kisses-Z'' . Znieruchomiałam ,to niemożliwe ,że Zendaya chciała zrobić coś mojej mamie. Przecież ona nic nie zrobiła...
H: Natalie? Co się stało ?
Ja: Moja mama..Z...
H: Tak mi przykro ..- Harry mnie przytulił.
Ja: Nie ,nic się nie stało po prostu dostałam sms'a od Z . Ale to pewnie tylko żeby mnie nastraszyć.
H: Dobrze ,więc chodźmy.
W napiętej atmosferze dotarliśmy do domu. Harry próbował odkluczyć drzwi ,niestety nie chciały się otwierać. Zadzwonił do serwisu ,powiedzieli mu ,że dopiero co wymieniał zamki.
H: To niemożliwe.! - dostał sms'a
,,Oh a jednak ,widzisz jak łatwo mogę się do ciebie dostać - Z''
Ja: Nie tego już za wiele chodźmy na policje!
H: A co jeśli ona wyjawi nasze sekrety?
Ja: Jakoś przeżyję..
H: Zatrzymamy się w hotelu ,chodź.
Szliśmy 5 minut ,jest tu pełno hoteli ,a zwłaszcza w tej okolicy. Kiedy już się zameldowaliśmy i weszliśmy do pokoju od razu weszłam do łazienki. Zakluczyłam drzwi i usiadłam na podłodze, pojedyńcze łzy wyleciały z moich oczu.
Po chwili jednak zorientowałam się ,co ja robię ?! Użalam się nad tym co się dzieje ,zamiast stawić temu czoło. Z właśnie o to chodzi. Nie mogę się tak łatwo poddać. Szybko przebrałam się w piżamę i wyszłam z łazienki. W naszym pokoju był laptop ,więc kiedy Harry wyszedł szybko go włączyłam. Nie wiedziałam czego szukam ,patrzałam na strony takie jak ,,Anonimowe smsy'' , ,,Jak je wysyłać ?''.
Czytałam każdą informacje z tym związaną. I nic...muszę dostać się do tej przyczepy ,tam musi być jakieś no nie wiem centrum z którego to wszystko wychodzi. Usłyszałam dźwięk otwierających się drzwi ,to Harry !
Szybko zamknęłam laptopa i wrzuciłam pod łóżko.
H: Jeszcze nie śpisz ?
Ja: Nie mogę zasnąć.
H: Na pewno zaraz zaśniesz ,nie przejmuj się.
Ja: Ok, dobranoc.
Odwróciłam się i wtuliłam w kołdrę. Po chwili zasnęłam. Kiedy wstałam Harry'ego nie było ,może był w łazience. Była 8,14 jeśli bym tam podjechała to zdążyłabym na spotkanie z Anią. Nałożyłam coś na siebie i wybiegłam z hotelu. Zadzwoniłam po taksówkę. Zgarnęłam kosmyk włosów z twarzy i wysiadłam przed działką Zendayi. Wygląda na to ,że nikogo tam nie ma. Rozglądając się dookoła podbiegłam pod przyczepę. Nacisnęłam na klamkę ,ku mojej mu zdziwieniu drzwi były otwarte. Powoli weszłam po schodkach. Nie mogłam uwierzyć w to co widzę. Nie było tu już nic z wyjątkiem stołu,blatu i łóżka. Ale zaraz,zaraz tam ktoś jest.
Ja: EJ !
Ta osoba była ubrana w czarną bluzę i dresy. Po chwili wyszła z ukrycia i stała tyłem do mnie nie widziałam jej twarzy.
Ja: Zendaya wiem ,że to ty!
Ktoś po woli się odwracał , w tej chwili nie byłam do końca przekonana ,że to może być Zendaya.
(Uznajcie ,że to Harry)
Kiedy już się całkowicie odwrócił ,nie mogłam uwierzyć własnym oczom.
Ja: JAK TY MOGŁEŚ ?!
H: Natalie spokojnie..to nie tak jak myślisz !
Ja: Proszę cię już nie kłam ! Nie chce cię znać !
Podeszłam do niego i przez to ,że byłam taka wściekła strzeliłam go w twarz.
Ja: Chce tylko wiedzieć czemu ?!
Harry tylko spuścił głowę ,powiedział ciche ,,przepraszam'' i uciekł.
_______________________________________________________________________
22 komentarze = Następny rozdział
Co sądzicie ?Jak myślicie czemu Harry jest -Z ?
Pomyślałam ,że może zrobię takie dedykacje. Więc jeśli chcesz ,żebym to tobie zadedykowała rozdział to napisz w kom. ,,CHCE @Stylesowa28(np. nazwe tt, swoje imię itp. tak jak chcesz ,żebym cię przedstawiła) A ja wylosuje 10 osób!
Oczywiście napiszcie w tym komentarzu też czy rozdział Wam się podobał :)
ROZDZIAŁ POJAWI SIĘ W WEEKEND !!
piątek, 1 listopada 2013
Imagin cz.39
Wyciągnęłam telefon i napisałam do Ani ,,Zadzwoń po Zendaye ,powiedz ,że czegoś zapomniała''. Po chwili dostałam odpowiedź ,,Po co ? Przestań ją męczyć , ona jest miła'' . Czemu ona nic nie rozumie? Odpisałam ,,Proszę , zrób to dla mnie'', ,,dobra ale to ostatni raz''. Po 10 minutach Zendaya wyszła z przyczepy i szybkim krokiem ruszyła na przód. Schowałam się głębiej ,żeby mnie nie zobaczyła. To trochę dziwne ,że tak łatwo się nabrała ,może ona nic nie ukrywa. Kiedy była na tyle daleko szybko podbiegłam i nacisnęłam klamkę. Zamknięte, mogłam się domyślić ,że nie zostawiła by jej otwartej. Zdjęłam wsuwkę z włosów ,włożyłam do zamka. Po chwili udało mi się je otworzyć, weszłam po 4 schodkach na górę. Nie mogłam uwierzyć w to co widzę. Całe pomieszczenie było obklejone moimi ,Harry'ego i Ani zdjęciami. Były tu wycinki z gazet ,wszystkie pogrążające nas rzeczy. Czemu ta dziewczyna to robi ?Ale skoro są tu zdjęcia Harry'ego i Ani to czemu tylko ja dostaje te sms'y. Szybko zeszłam po schodkach kiedy przed moją twarzą ktoś zatrzasnął drzwi. Szybko zaczęłam walić w nie i próbowałam je otworzyć. Po chwili usłyszałam kroki ,były co raz bliżej nie wiedziałam skąd dochodzą. Zobaczyłam zbliżającą się sylwetkę ,była w środku kto to mógł być. Zaraz ,zaraz to Harry.
H: Natalie ?
Ja: Co tu robisz ?!
H: To samo co ty.
Ja: Ty też dostajesz sms'y ?
H: Tak ,to dlatego widziałaś u mnie Taylor.
Ja:Przepraszam.-przytuliłam się do niego.
H: Chodźmy stąd za nim ktoś tu wróci.
Ja: Tylko ,że jest zamknięte.
Harry zszedł na dół drzwi były otwarte.
Ja:Przed chwilą ,nie mogłam ich otworzyć.
H: Lepiej stąd chodźmy.
Ja: Poczekaj zrobię zdjęcie ,co jeśli Ania mi nie uwierzy?
H: Szybko.
Włączyłam aparat ,cały ekran się wygasił i pokazał się napis ,,Watch out for your friends bitch''. Ania ,przecież Zendaya przed chwilą do niej szła, może się domyśliła.
Ja: Szybko idziemy do Ani ,coś mogło się jej stać.
Szybko wybiegliśmy z przyczepy i nie zatrzymując się biegliśmy do Ani. Po 15 minutach ,byliśmy już pod domem. Szybko zapukałam i nie czekając ,aż ktoś otworzy weszłam ,a Harry za mną.
A: Natalie, Harry ..co się stało ?
Ja: Nic ci nie jest ? Szybko możesz powiedzieć.
A: Nie..oglądamy film z Zendayą. O co wam wszystkim chodzi?
Ja: Chodź musimy ci coś powiedzieć.
A:Poczekaj Zendaya zaraz wrócę.
Wszyliśmy do kuchni.
A:Co?
H: Czy dostajesz anonimowe sms'y ?
A: Nie..
Ja: Ania to ważne !
A: Kilka..
Ja: Niech zgadnę od -Z?
A: Tak , ty też je dostawałaś ?
Ja: Tak i Harry też.
A: Ale..
H: Chcesz wiedzieć kim jest Z?
Ja: To Zendaya!
A: Proszę cię ..,co jeszcze wymyślisz ?!
Ja: Byliśmy w jej przyczepie! Są tam informacje o których nie masz pojęcia ,wszystko co masz na sumieniu ,coś co może cię ..nas obciążyć tam jest !
A: Nie wieżę wam.
H: To prawda..
Ja: Z prawie mnie zabiło ,nie pozwolę jej dłużej mną manipulować!
Szybko wybiegłam z kuchni i podeszłam do Zendayi.
Ja: Czy mogłabyś przestać ?!
Z: Nie wiem o co ci chodzi .
Ja: Oh naprawdę ,myślę ,że wiesz i to bardzo dobrze.
Z: Myślę ,że już pójdę.
Ja: Tak najlepiej ,jeśli ktoś z nas dostanie jeszcze jednego sms'a to ...
Z: Papa.
Usiadłam na kanapę i zakryłam twarz rękami. Harry usiadł koło mnie i obją mnie ramieniem.
H: Będzie dobrze.
Ja: Nie nie będzie, ona nam nie da spokoju.
H: To my nie damy spokoju jej.- spojrzałam się na niego i się uśmiechnęłam.
Ja: Tylko jak ? Ona jest wszędzie.
H: Znajdziemy sposób.
A: Pomogę wam. Chociaż..
Ja: Chociaż co ?
A: Pamiętasz co wyjechałaś na tą roczną wymianę w liceum ?
Ja: No pamiętam ,a co to ma wspólnego ?
A: Wtedy nie miałam z kim no wiesz rozmawiać i takie tam...no i ona wtedy się ze mną zaprzyjaźniła.
Ja: Co?! Czemu nie powiedziałaś? Teraz to wszystko ma sens...
_______________________________________________________________________
H: Natalie ?
Ja: Co tu robisz ?!
H: To samo co ty.
Ja: Ty też dostajesz sms'y ?
H: Tak ,to dlatego widziałaś u mnie Taylor.
Ja:Przepraszam.-przytuliłam się do niego.
H: Chodźmy stąd za nim ktoś tu wróci.
Ja: Tylko ,że jest zamknięte.
Harry zszedł na dół drzwi były otwarte.
Ja:Przed chwilą ,nie mogłam ich otworzyć.
H: Lepiej stąd chodźmy.
Ja: Poczekaj zrobię zdjęcie ,co jeśli Ania mi nie uwierzy?
H: Szybko.
Włączyłam aparat ,cały ekran się wygasił i pokazał się napis ,,Watch out for your friends bitch''. Ania ,przecież Zendaya przed chwilą do niej szła, może się domyśliła.
Ja: Szybko idziemy do Ani ,coś mogło się jej stać.
Szybko wybiegliśmy z przyczepy i nie zatrzymując się biegliśmy do Ani. Po 15 minutach ,byliśmy już pod domem. Szybko zapukałam i nie czekając ,aż ktoś otworzy weszłam ,a Harry za mną.
A: Natalie, Harry ..co się stało ?
Ja: Nic ci nie jest ? Szybko możesz powiedzieć.
A: Nie..oglądamy film z Zendayą. O co wam wszystkim chodzi?
Ja: Chodź musimy ci coś powiedzieć.
A:Poczekaj Zendaya zaraz wrócę.
Wszyliśmy do kuchni.
A:Co?
H: Czy dostajesz anonimowe sms'y ?
A: Nie..
Ja: Ania to ważne !
A: Kilka..
Ja: Niech zgadnę od -Z?
A: Tak , ty też je dostawałaś ?
Ja: Tak i Harry też.
A: Ale..
H: Chcesz wiedzieć kim jest Z?
Ja: To Zendaya!
A: Proszę cię ..,co jeszcze wymyślisz ?!
Ja: Byliśmy w jej przyczepie! Są tam informacje o których nie masz pojęcia ,wszystko co masz na sumieniu ,coś co może cię ..nas obciążyć tam jest !
A: Nie wieżę wam.
H: To prawda..
Ja: Z prawie mnie zabiło ,nie pozwolę jej dłużej mną manipulować!
Szybko wybiegłam z kuchni i podeszłam do Zendayi.
Ja: Czy mogłabyś przestać ?!
Z: Nie wiem o co ci chodzi .
Ja: Oh naprawdę ,myślę ,że wiesz i to bardzo dobrze.
Z: Myślę ,że już pójdę.
Ja: Tak najlepiej ,jeśli ktoś z nas dostanie jeszcze jednego sms'a to ...
Z: Papa.
H: Będzie dobrze.
Ja: Nie nie będzie, ona nam nie da spokoju.
H: To my nie damy spokoju jej.- spojrzałam się na niego i się uśmiechnęłam.
Ja: Tylko jak ? Ona jest wszędzie.
H: Znajdziemy sposób.
A: Pomogę wam. Chociaż..
Ja: Chociaż co ?
A: Pamiętasz co wyjechałaś na tą roczną wymianę w liceum ?
Ja: No pamiętam ,a co to ma wspólnego ?
A: Wtedy nie miałam z kim no wiesz rozmawiać i takie tam...no i ona wtedy się ze mną zaprzyjaźniła.
Ja: Co?! Czemu nie powiedziałaś? Teraz to wszystko ma sens...
_______________________________________________________________________
20 komentarzy = Następny rozdział
Ostatni się wam chyba nie podobał ,bo było mało komentarzy :/ . Nie powinnam dodawać tego bo brakowało 7 kom. no ale cóż :)
Może nie powinnam już pisać ?
Podoba Wam się to wogóle ?
poniedziałek, 28 października 2013
Imagin cz.38
W tej chwili...rozległ się tak wielki hałas i dopiero po chwili zorientowałam się ,że to samolot którym miałam lecieć wybuchł. Tam byli ludzie..oni nic nie zrobili , zginęli prze ze mnie. Dostałam kolejnego sms'a ,aż bałam się zobaczyć jego treść miałam już dosyć -Z. Powoli wyjęłam telefon ,,Wiedziałam ,że tego nie zrobisz - Z ''.
Wrzuciłam telefon do torebki i usiadłam na ławce z innymi ludźmi ,którzy omal nie weszli do samolotu.
Lotnisko zostało zamknięte ,a nas musieli przeszukać. Przyglądałam się wszystkim po kolei gdyby u kogoś to znaleźli wiedziałabym kim jet -Z ,ale nie ma tu żadnej znajomej twarzy. Przyszła kolej na mnie po sprawdzeniu moich kieszeni ,szukali w mojej torebce. Nagle jeden strażnik szepnął coś do drugiego. Byłam trochę zaniepokojona chyba nic nie znaleźli ,przecież to nie ja. Strażnik wyją z mojej torebki urządzenie do uruchamiania bomb. Skąd to się wzięło w mojej torebce ?!
S: Chyba mamy sprawce.- sięgał po kajdanki
Ja: Ale to nie ja , jestem w ciąży i miałam lecieć tym samolotem po co miałabym to robić ?! - zaczęłam płakać nie wiedziałam już co robić.
S: Tego dowiemy się na komisariacie ,zapraszam.
*Komisariat*
P: Albo powie nam pani co zaszło na lotnisku ,albo będę zmuszony zamknąć panią w celi.
Ja: Chciałam stąd wyjechać do rodziny ,mój chłopak mnie zdradził , nie rozumiem po co miałabym to robić skoro chciałam wsiąść do tego samolotu.
P: Też tego nie rozumiem.
Ja: Ktoś mi to podłożył , proszę uwierzcie mi.
P: Tylko kto ?Nie było tam nikogo prócz pasażerów.
Ja: No nie wiem ,może ...
P: Słucham.
Ja: Od nie dawna dostaje..-nie zdążyłam nic powiedzieć bo do pokoju wtargnął drugi policjant i oświadczył ,że ktoś wpłacił kałcje.
Ja: Kto?Przecież nikt o tym nie wiedział.
P: Podał się jako Z.
Ja: Do widzenia.
Szybko wyszłam z komisariatu i szłam do mojej mamy. Może znajdę coś u mnie w pokoju.
Jak to możliwe ,że jedna osoba tak niszczy mi życie. Mój stan psychiczny jest coraz gorszy ,nie wiem co ja mam zrobić. Wszystko co miałam zniknęło. Co ja takiego zrobiłam ?! Po 20 minutach byłam pod domem, mojej mamy nie było. Na szczęście klucz jak zawszę był w doniczce. Otworzyłam drzwi ,panował tu straszny chaos. To nie podobne do mojej mamy ona nigdy czegoś takiego nie robiła..Nie myśląc już o tym udałam się na górę do swojego pokoju. Szybko wyjęłam pudełko schowane na samym dole szafy. Były tam pamiątki ze szkoły. Musiałam znaleźć jakieś informacje o Zendayi (dodałam ją do zakładki bohaterowie :) klik ). Niestety nic tu nie było oprócz jej starego zdjęcia. Naprawdę się zmieniła.
Wrzuciłam telefon do torebki i usiadłam na ławce z innymi ludźmi ,którzy omal nie weszli do samolotu.
Lotnisko zostało zamknięte ,a nas musieli przeszukać. Przyglądałam się wszystkim po kolei gdyby u kogoś to znaleźli wiedziałabym kim jet -Z ,ale nie ma tu żadnej znajomej twarzy. Przyszła kolej na mnie po sprawdzeniu moich kieszeni ,szukali w mojej torebce. Nagle jeden strażnik szepnął coś do drugiego. Byłam trochę zaniepokojona chyba nic nie znaleźli ,przecież to nie ja. Strażnik wyją z mojej torebki urządzenie do uruchamiania bomb. Skąd to się wzięło w mojej torebce ?!
S: Chyba mamy sprawce.- sięgał po kajdanki
Ja: Ale to nie ja , jestem w ciąży i miałam lecieć tym samolotem po co miałabym to robić ?! - zaczęłam płakać nie wiedziałam już co robić.
S: Tego dowiemy się na komisariacie ,zapraszam.
*Komisariat*
P: Albo powie nam pani co zaszło na lotnisku ,albo będę zmuszony zamknąć panią w celi.
Ja: Chciałam stąd wyjechać do rodziny ,mój chłopak mnie zdradził , nie rozumiem po co miałabym to robić skoro chciałam wsiąść do tego samolotu.
P: Też tego nie rozumiem.
Ja: Ktoś mi to podłożył , proszę uwierzcie mi.
P: Tylko kto ?Nie było tam nikogo prócz pasażerów.
Ja: No nie wiem ,może ...
P: Słucham.
Ja: Od nie dawna dostaje..-nie zdążyłam nic powiedzieć bo do pokoju wtargnął drugi policjant i oświadczył ,że ktoś wpłacił kałcje.
Ja: Kto?Przecież nikt o tym nie wiedział.
P: Podał się jako Z.
Ja: Do widzenia.
Szybko wyszłam z komisariatu i szłam do mojej mamy. Może znajdę coś u mnie w pokoju.
Jak to możliwe ,że jedna osoba tak niszczy mi życie. Mój stan psychiczny jest coraz gorszy ,nie wiem co ja mam zrobić. Wszystko co miałam zniknęło. Co ja takiego zrobiłam ?! Po 20 minutach byłam pod domem, mojej mamy nie było. Na szczęście klucz jak zawszę był w doniczce. Otworzyłam drzwi ,panował tu straszny chaos. To nie podobne do mojej mamy ona nigdy czegoś takiego nie robiła..Nie myśląc już o tym udałam się na górę do swojego pokoju. Szybko wyjęłam pudełko schowane na samym dole szafy. Były tam pamiątki ze szkoły. Musiałam znaleźć jakieś informacje o Zendayi (dodałam ją do zakładki bohaterowie :) klik ). Niestety nic tu nie było oprócz jej starego zdjęcia. Naprawdę się zmieniła.
Jedyny sensowny sposób na który wpadłam to śledzenie jej, przecież do czegoś musiało mnie to doprowadzić. Napisałam sms'a do Ani ,czy Zendaya jeszcze u niej jest. Po chwili dostałam odpowiedź ,,Tak jest ,ale niedługo idzie :) ''. Szybko założyłam kurtkę i wyszłam z domu. Idąc myślałam ,dlaczego ona to robi.
Co prawda z Anią dręczyłyśmy ją w szkole ,ale żeby ,aż tak chciała się mścić. Ale robiłam to z Anią ,czemu ona nie dostaje tych sms'ów. Nie dokończyłam ,bo z rozmyśleń wyrwał mnie widok Zendayi wychodzącej z domu Ani. Schowałam się za drzewo. Zenadya założyła dużą czarną bluzę z kapturem i szybko wyruszyła na przód. Nie zbliżając się zbytnio do niej , powoli ją obserwowałam. Minęło 30 minut. Zendaya zaczęła wyciągać jakiś kluczyk. Po chwili doszła do jakiejś wielkiego zabudowania. Otworzyła 4 kłódki ,za bramą ukazała się spora przyczepa . Dziwne była to zwykła przyczepa kempingowa. Musiałam zobaczyć co w niej jest. A może ona tu mieszka ,może to ja mam już jakąś paranoje ? Już wiem!
____________________________________________________________________________
25 komentarzy = następny rozdział
Podoba Wam się ten rozdział ?
Jak sądzicie Zendaya to -Z ?
PRZEPRASZAM ,że taki krótki :(
Zapraszam na tego bloga klikklikklik
środa, 23 października 2013
Imagin cz.37
Szybko wybiegłam omijając fotoreporterów, biegłam do domu Ani. Może tam już jest..
Cała zdyszana byłam już pod jej domem. Wtargnęłam do środka,Ania siedziała i piła herbatę z Zendayą.
A:Hej ,co tak późno ?
Ja: A czy ja się gdzieś umawiałam.?
A: No wysłałam ci sms'a ,że masz przyjść do mnie do domu a nie do szpitala.
Ja:Nic nie dostałam. Ale mniejsza z tym. Co ona tu robi?
A:Zaprosiłam ją do siebie ,bo odebrała mnie ze szpitala.
Ja: Tak wiem byłam tam !
Z: Ups..nie przywitałam się , witaj Natalie ile już czasu minęło.
Ja:Tak ,bo wszyscy myśleli ,że nie żyjesz.
Z: Nie przesadzaj.- miałam ochotę rozdrapać jej twarz. Jeszcze specjalnie zrobiła swój głupi uśmieszek.
Ja: Ania, mogę cię prosić na stronę ?
A: No ale..
Ja:Proszę.!
A: Okey,już idę. Zaraz wracam.
Z: Jasne.
Wyszłam z Anią do jej pokoju i zamknęłam drzwi.
Ja: Co ty robisz?
A: Zaprosiłam ją na herbatę to coś złego ?
Ja: Przecież jeszcze dwa lata temu jej nienawidziłaś!
A: Przestań, każdy zasługuje na drugą szanse.
Ja: Tak..będę musiała z tobą pogadać ale jak ona wyjdzie.
A: Możesz teraz.
Ja: Nie nie mogę! - szybko wyszłam z pokoju i kierowałam się do wyjścia.
Zendaya pomachała mi ręką i znowu pokazała swój cwany uśmiech.
Wyszłam i udałam się do Harry'ego , może nie powinnam się na niego za wszytko obrażać i uciekać.
On się stara i zasługuje na drugą szansę. Szłam dosyć szybko ,bo było chłodno a ja nie miałam kurtki. W drodze rozmyślałam nad -Z . Odkąd znalazłam telefon nie dostaje sms'ów. Może to już koniec ?
Byłam zadowolona do czasu kiedy dotarłam pod dom Harry'ego. Stał tu samochód ,którego nigdy wcześniej tu nie widziałam. No nie wiem może ktoś przyjechał do sąsiadów w odwiedziny. A z resztą to nie moja sprawa. Podeszłam pod drzwi i zadzwoniłam dzwonkiem. Ręką przeczesałam włosy i uśmiechnęłam się. Niestety kiedy drzwi się otworzyły mój uśmiech zupełnie zszedł z mojej twarzy.
Otworzyła mi Taylor chyba myślała ,że to jakiś dostawca bo krzyknęła ,, pizza już jest''. Była strasznie skąpo ubrana ,praktycznie goła. Nie wiedziałam co ona tutaj robi..Harry ..nie .To niemożliwe żeby on i ona. W końcu spojrzała się na mnie i zawadiacko się uśmiechnęła.
T: Harry ,kochanie chodź na chwileczkę.- chciałam stamtąd uciec ,ale kiedy się odwracałam Harry był już przy drzwiach.
H: Natalie !?- musiałam się odwrócić i spojrzeć mu w oczy.
Ja: Tak Harry to ja, myślałam ,że ty..
H: Nie to nie tak jak myślisz. Proszę daj mi wytłumaczyć.
Ja: Ale co tu tłumaczyć ty jesteś w bokserkach ,a ta dz**** prawie naga.!
H: Nie to naprawdę nie to na co wygląda.
Ja: Wiesz pod szpitalem też byłeś z nią przypadkowo, chyba zapomniałeś ,że na ciebie czekam.
H: Natalie...
Ja: Nie Harry z nami koniec.
H: Ale..
Ja: Żegnaj Harry. -Taylor tylko stała obok Harry'ego i się cieszyła.
Tego już za wiele -Z ,Harry , Zendaya..Muszę stąd wyjechać ,gdzieś gdzie nikt mnie nie zrani.
Może wrócę do polski, tak dawno tam nie byłam. Przeszłam przez przejście i usiadłam na ławce w parku. Na telefonie kupiłam bilet. Nie miałam żadnych bagaży ,bo moje rzeczy są u Harry'ego ,a nie miałam zamiaru tam wracać. Miałam jeszcze godzinę do odlotu samolotu, postanowiłam nikogo nie powiadamiać. Do Niall'a i Ani napisze jak już wyląduje. Udałam się na lotnisko ,to chyba jedyne miejsce gdzie mnie oczekują.
*Lotnisko*
Zostało mi tylko 10 minut. Oglądałam jeszcze Londyn przez okno na którym znajdowały się krople deszcz. Po chwili zaczęli przywoływać pasażerów, do sprawdzenia biletów. Kiedy już przeszłam przez bramki i wzięłam swoją torebkę, musiałam stanąć w kolejce która daleko się ciągnęła.
Przede mną było jeszcze 10 osób. Zaczęłam się dziwnie czuć ponieważ cały czas słyszałam jakiś dźwięk. Zastanawiałam się co to może być kiedy dostałam sms'a ,, Chyba nie chcesz ode mnie uciec ? -Z''. W tej chwili......
________________________________________________________________________________
Cała zdyszana byłam już pod jej domem. Wtargnęłam do środka,Ania siedziała i piła herbatę z Zendayą.
A:Hej ,co tak późno ?
Ja: A czy ja się gdzieś umawiałam.?
A: No wysłałam ci sms'a ,że masz przyjść do mnie do domu a nie do szpitala.
Ja:Nic nie dostałam. Ale mniejsza z tym. Co ona tu robi?
A:Zaprosiłam ją do siebie ,bo odebrała mnie ze szpitala.
Ja: Tak wiem byłam tam !
Z: Ups..nie przywitałam się , witaj Natalie ile już czasu minęło.
Ja:Tak ,bo wszyscy myśleli ,że nie żyjesz.
Z: Nie przesadzaj.- miałam ochotę rozdrapać jej twarz. Jeszcze specjalnie zrobiła swój głupi uśmieszek.
Ja: Ania, mogę cię prosić na stronę ?
A: No ale..
Ja:Proszę.!
A: Okey,już idę. Zaraz wracam.
Z: Jasne.
Wyszłam z Anią do jej pokoju i zamknęłam drzwi.
Ja: Co ty robisz?
A: Zaprosiłam ją na herbatę to coś złego ?
Ja: Przecież jeszcze dwa lata temu jej nienawidziłaś!
A: Przestań, każdy zasługuje na drugą szanse.
Ja: Tak..będę musiała z tobą pogadać ale jak ona wyjdzie.
A: Możesz teraz.
Ja: Nie nie mogę! - szybko wyszłam z pokoju i kierowałam się do wyjścia.
Zendaya pomachała mi ręką i znowu pokazała swój cwany uśmiech.
Wyszłam i udałam się do Harry'ego , może nie powinnam się na niego za wszytko obrażać i uciekać.
On się stara i zasługuje na drugą szansę. Szłam dosyć szybko ,bo było chłodno a ja nie miałam kurtki. W drodze rozmyślałam nad -Z . Odkąd znalazłam telefon nie dostaje sms'ów. Może to już koniec ?
Byłam zadowolona do czasu kiedy dotarłam pod dom Harry'ego. Stał tu samochód ,którego nigdy wcześniej tu nie widziałam. No nie wiem może ktoś przyjechał do sąsiadów w odwiedziny. A z resztą to nie moja sprawa. Podeszłam pod drzwi i zadzwoniłam dzwonkiem. Ręką przeczesałam włosy i uśmiechnęłam się. Niestety kiedy drzwi się otworzyły mój uśmiech zupełnie zszedł z mojej twarzy.
Otworzyła mi Taylor chyba myślała ,że to jakiś dostawca bo krzyknęła ,, pizza już jest''. Była strasznie skąpo ubrana ,praktycznie goła. Nie wiedziałam co ona tutaj robi..Harry ..nie .To niemożliwe żeby on i ona. W końcu spojrzała się na mnie i zawadiacko się uśmiechnęła.
T: Harry ,kochanie chodź na chwileczkę.- chciałam stamtąd uciec ,ale kiedy się odwracałam Harry był już przy drzwiach.
H: Natalie !?- musiałam się odwrócić i spojrzeć mu w oczy.
Ja: Tak Harry to ja, myślałam ,że ty..
H: Nie to nie tak jak myślisz. Proszę daj mi wytłumaczyć.
Ja: Ale co tu tłumaczyć ty jesteś w bokserkach ,a ta dz**** prawie naga.!
H: Nie to naprawdę nie to na co wygląda.
Ja: Wiesz pod szpitalem też byłeś z nią przypadkowo, chyba zapomniałeś ,że na ciebie czekam.
H: Natalie...
Ja: Nie Harry z nami koniec.
H: Ale..
Ja: Żegnaj Harry. -Taylor tylko stała obok Harry'ego i się cieszyła.
Tego już za wiele -Z ,Harry , Zendaya..Muszę stąd wyjechać ,gdzieś gdzie nikt mnie nie zrani.
Może wrócę do polski, tak dawno tam nie byłam. Przeszłam przez przejście i usiadłam na ławce w parku. Na telefonie kupiłam bilet. Nie miałam żadnych bagaży ,bo moje rzeczy są u Harry'ego ,a nie miałam zamiaru tam wracać. Miałam jeszcze godzinę do odlotu samolotu, postanowiłam nikogo nie powiadamiać. Do Niall'a i Ani napisze jak już wyląduje. Udałam się na lotnisko ,to chyba jedyne miejsce gdzie mnie oczekują.
*Lotnisko*
Zostało mi tylko 10 minut. Oglądałam jeszcze Londyn przez okno na którym znajdowały się krople deszcz. Po chwili zaczęli przywoływać pasażerów, do sprawdzenia biletów. Kiedy już przeszłam przez bramki i wzięłam swoją torebkę, musiałam stanąć w kolejce która daleko się ciągnęła.
Przede mną było jeszcze 10 osób. Zaczęłam się dziwnie czuć ponieważ cały czas słyszałam jakiś dźwięk. Zastanawiałam się co to może być kiedy dostałam sms'a ,, Chyba nie chcesz ode mnie uciec ? -Z''. W tej chwili......
________________________________________________________________________________
26 kom.= Następny rozdział
Przepraszam ,że tak długo czekaliście :/
Nie mam czasu po prostu wracam do domu robię lekcje i idę spać.
Ale już jest mam nadzieję ,że się wam spodoba :)
sobota, 12 października 2013
Imagin cz.36
idąc nadepnęłam na czyjąś komórkę....
Szybko podniosłam i pobiegłam pod dom Niall'a. Po 4 minutach byłam pod jego domem ,zadzwoniłam dzwonkiem. Otworzył mi Niall w piżamie.
Ja: Mogę przenocować ?
N: Tak ,wejdź.- przetarł oczy, wyglądało na to ,że go obudziłam.
Usiadłam na fotelu ,Niall był w kuchni więc wyjęłam telefon. Był zablokowany. Próbowałam wpisać hasło...
hmm..może to jakieś cyfry. 8754 nie..,9144 nie...,a może 2806 jest udało się. Czemu ta osoba ma ustawioną datę moich urodzin. Domyślałam się ,że to mógł być telefon -Z. Jeśli to była by prawda mogła bym ją/jego zlokalizować. Wszystkie pliki są zabezpieczone.
N: Chcesz kakao ?
Ja: Nie dzięki.- Niall wyszedł z kuchni,a ja szybko schowałam telefon pod bluzę.
N: Dobra to ja idę spać ,wiesz gdzie co jest.
Ja: Dzięki.
Niall poszedł na góre do swojej sypialni, wyjęłam telefon. W folderze filmy było 679 plików.
Nie można było w nie wejść ,ale były miniaturki. Na większości jestem ja ,a na reszcie chwila ...to przecież Ania ! Czy -Z też do niej pisze ? Muszę się z nią spotkać jak najszybciej. Ale teraz może się położę spać.
*Rano*
Wstałam wcześnie ,wyszłam z łóżka i skierowałam się do łazienki. Umyłam zęby i twarz, rozczesałam włosy.
Ubrałam się i zeszłam na dół. Napisałam list do Niall'a ,,Muszę już iść ,dzięki ,że mogłam się zatrzymać. Pozdrawiam Natalie xx'' i bez śniadania wyszłam z jego domu. Kierowałam się do szpitala.
Po 15 minutach byłam już pod, dzisiaj wyjątkowo wolno mi to szło. Przed wejściem kręciła się masa reporterów, nie chciałam nic mówić o moim związku z Harry'm. Dziwnie udało mi się wejść niezauważalnie, przeszłam po korytarzu i stanęłam po drzwiami Ani. W środku jej nie było , była pielęgniarka zmieniająca pościel.
Ja: Dzień dobry , gdzie jest pacjentka która tu leżała?
P: Dzisiaj zabrała y..chyba koleżanka.
Ja:A nie chłopak ? Przystojny, gra w zespole.
P:Tak był tu ale one wyszły wcześniej ,więc poszedł.
Ja: A jak wyglądała ta dziewczyna ?
P: W szpitalu przewija się dużo osób, nie pamiętam.
Ja: Proszę pomyśleć ,to dla mnie bardzo ważne.
P:Hmm...miała ciemne włosy, czarną bluzę i dresy.
Ja: A czy Ania wiedziała kim ona jest ?
P: Tak by najmniej wyglądało.
Ja: Dobrze dziękuje.
P: Proszę. - wyszłam z pokoju i kierowałam się do wyjścia.
Kto to był? Skoro to nie ja lub Liam. Może to -Z ,ale skąd Ania ma ją/go znać. Chyba ,że ona nie wie...
Muszę jak najszybciej się z nią spotkać, jeżeli coś jej się stanie. To nie wiem co zrobię.
Szybko wybiegłam obijając fotoreporterów, biegłam do domu Ani. Może tam już jest...
____________________________________________________________________________
Nie można było w nie wejść ,ale były miniaturki. Na większości jestem ja ,a na reszcie chwila ...to przecież Ania ! Czy -Z też do niej pisze ? Muszę się z nią spotkać jak najszybciej. Ale teraz może się położę spać.
*Rano*
Wstałam wcześnie ,wyszłam z łóżka i skierowałam się do łazienki. Umyłam zęby i twarz, rozczesałam włosy.
Ubrałam się i zeszłam na dół. Napisałam list do Niall'a ,,Muszę już iść ,dzięki ,że mogłam się zatrzymać. Pozdrawiam Natalie xx'' i bez śniadania wyszłam z jego domu. Kierowałam się do szpitala.
Po 15 minutach byłam już pod, dzisiaj wyjątkowo wolno mi to szło. Przed wejściem kręciła się masa reporterów, nie chciałam nic mówić o moim związku z Harry'm. Dziwnie udało mi się wejść niezauważalnie, przeszłam po korytarzu i stanęłam po drzwiami Ani. W środku jej nie było , była pielęgniarka zmieniająca pościel.
Ja: Dzień dobry , gdzie jest pacjentka która tu leżała?
P: Dzisiaj zabrała y..chyba koleżanka.
Ja:A nie chłopak ? Przystojny, gra w zespole.
P:Tak był tu ale one wyszły wcześniej ,więc poszedł.
Ja: A jak wyglądała ta dziewczyna ?
P: W szpitalu przewija się dużo osób, nie pamiętam.
Ja: Proszę pomyśleć ,to dla mnie bardzo ważne.
P:Hmm...miała ciemne włosy, czarną bluzę i dresy.
Ja: A czy Ania wiedziała kim ona jest ?
P: Tak by najmniej wyglądało.
Ja: Dobrze dziękuje.
P: Proszę. - wyszłam z pokoju i kierowałam się do wyjścia.
Kto to był? Skoro to nie ja lub Liam. Może to -Z ,ale skąd Ania ma ją/go znać. Chyba ,że ona nie wie...
Muszę jak najszybciej się z nią spotkać, jeżeli coś jej się stanie. To nie wiem co zrobię.
Szybko wybiegłam obijając fotoreporterów, biegłam do domu Ani. Może tam już jest...
____________________________________________________________________________
25 kom. = Następny rozdział
Od razu dziękuje za 30000 tysięcy wyświetleń.
Kocham Was <3
Co sądzicie o rozdziale ?
wtorek, 8 października 2013
Imagin cz.35
Znowu chciała mi go zabrać. Czy Harry z nią flirtuje ?Nie spodziewałam się po nim czegoś takiego.
Nie czekałam na niego ani chwili dłużej i postanowiłam iść do domu mojej mamy.
W połowie drogi dostałam sms'a
Nie czekałam na niego ani chwili dłużej i postanowiłam iść do domu mojej mamy.
W połowie drogi dostałam sms'a
,,Idź do Lou i pokarz mu to zdjęcie ,jeśli nie będzie cię tam za 8 minut zabije go.-Z''
Ale przecież to photoshop to zdjęcie z dzisiaj ale to była blondynka i nie trzymała go za rękę.
Mimo tego musiałam to zrobić dla dobra wszystkich. Wsiadałam do autobusu i po trzech minutach byłam już pod domem Louis'a. Wahałam się czy zapukać do drzwi czy może uciec. Na moje niesczęście zapukałam.
Otworzył mi Lou z uśmiechem na twarzy ,nie chciałam mu go zepsuć. Ale wolałam go jeszcze zobaczyć żywego.
L: Hej, o co chodzi ?Znowu coś z Harry'm?
Ja: Nie do końca. - wyjęłam telefon i pokazałam mu zdjęcie.
Z jego twarzy znikł uśmiech i pojawił się smutek. Nie chciałam go takiego widzieć więc uciekałam mówiąc krótkie - Przepraszam. Czemu -Z nie daje mi spokoju ,co takiego zrobiłam. Muszę się dowiedzieć kim on/ona jest. Nie mogę krzywdzić moich bliskich . Udałam się do kawiarenki internetowej poszukać jakiś informacji.
Usiadłam sama w ciemnym rogu. I przeglądałam wszystkie moje akta z młodych lat. Nic nie znalazłam.
Szukam już dwie godziny ,postanowiłam przeszukać jeszcze listę osób z imionami na Z.
Nie znam...nie znam...on chodził do naszej szkoły.?! ...nie..zaraz to Zendaya.
Ale to nie możliwe ona zaginęła rok temu. To prze zemnie i Anie była na wózku.
Jeśli to ona to gdzie się ukrywała przez ten cały czas. To miało by sens tyle lat jej dokuczałyśmy, a teraz kiedy media mówiły o naszym związku z Harry'm mogła mnie rozpoznać. Nie miałam pewności ,że to ona ,musiałam dowiedzieć się co się z nią stało. Przeglądałam wszystkie artykuły o jej zaginięciu. Kiedy coś znalazłam pracownik powiadomił mnie ,że już zamykają i ,że mam wychodzić . Szybko wydrukowałam resztę i wyszłam. Na dworzu było już strasznie ciemno ,słychać było tylko szum wiatru i nie liczne samochody. Dokąd mam iść? Pójdę do Niall'a , włożyłam w uszy słuchawki i szłam ciemną uliczką.
Na zakręcie zauważyłam ,że coś się rusza w krzakach ,może to jakiś kot. Poszłam dalej, idąc nadepnęłam na czyjąś komórkę....
_________________________________________________________________________
20 kom. = Następny rozdział
Proszę Was zrozumcie ,że nie mogę dodawać rozdziałów codziennie lub co dwa dni. Mam szkołę i za dużo lekcji. Czasami zdarzy się ,że rozdział będzie w tygodniu ale rzadko ,spodziewajcie się ich w weekendy. A jeśli wam to przeszkadza mogę usunąć bloga.
wtorek, 1 października 2013
Imagin cz.34
Byliśmy już w samochodzie i Harry wkładał kluczyki ,kiedy samochód nie chciał ruszyć.
Harry wyszedł i otworzył maskę, patrzał co jest nie tak. Nagle jak oparzony podbiegł do moich drzwi i wyciągnął mnie stamtąd. Pociągnął mnie za ścianę domu i spoglądał co chwila na samochód i zegarek.
Ja: Czemu nie jedziemy ?
H: Nie możemy. - kiedy wypowiedział te słowa ,powierzchnia na której staliśmy zatrzęsła się ,wydobył się też straszny hałas i dym ze strony samochodu.
H: Właśnie dlatego nie pojechaliśmy.
Ja: Czy to była prawdziwa bomba ?
H: Tak ktoś chciał nas zabić.- bałam się ,że to wszystko sprawa Z.
Nie wiedziałam do czego jeszcze on/ona jest zdolne. Co ja takiego zrobiłam ?
H: Zamówimy taksówkę.
Ja: Dobrze. -Harry dzwonił ,a ja podeszłam do samochodu ,a raczej kilku spalonych części samochodu.
Była na nim karteczka, rozejrzałam się i wzięłam do ręki ,,Kto chciał was zabić ?Zaczynamy się bać? -Z''
Szybko schowałam ją do kieszeni i obeszłam samochód dookoła. Nie było nic ,żadnego śladu.
Harry podszedł do mnie i załapał mnie za rękę. Był załamany ,nie wiedział co się dzieje. Uśmiechnęłam się do niego ,chociaż wcale nie miałam powodów do śmiechu i ścisnęłam mocniej jego rękę.
Usiedliśmy na chodniku w oczekiwaniu na taksówkę.
Po 3 minutach była na miejscu.
Szybko z niej wyszliśmy i wbiegliśmy do szpitala. Weszłam do pokoju Ani. Miała piękny uśmiech na twarzy ,Liam siedział obok i trzymał ją za ręce.
Ja: Ania ! -podbiegłam do łóżka i przytuliłam się do niej.
A: Hej.Aż tak się stęskniłaś ?
Ja: Tak ,wiesz ile rzeczy muszę ci opowiedzieć.
A: Może z tym poczekajmy ,aż stąd wyjdę.
Ja: Ok, a wiesz jestem w ciąży.
A: Naprawdę ? Super będę ciocią .
Ja: Najlepszą ciocią.
A: A kto jest ojcem ?- podniosłam wzrok i spojrzałam na Harry'ego który siedział przy drzwiach.
Ania musiała mnie zrozumieć , uśmiechnęła się.
Ja: No dobra ,to ja już będę się zbierać. Zadzwoń jak będziesz stąd wychodzić.
A: Ok, papa.
Ja: Pa.
Wyszłam z Harry'm ze szpitala na parkingu roiło się już od reporterów. Naprawdę rozumiem ,że oni zarabiają na tym ,ale żeby przychodzić pod szpital. Poprosili Harry'ego o kilka zdjęć, nie potrafi im odmówić więc im pozwolił. Odeszłam na bok i przeglądałam twittera. Było tam już pełno informacji ,że Ania się wybudziła. Czytałam jakąś wiadomość od fanki ,kiedy ekran zasłonił mi dymek z informacją o nowym sms'sie. Otworzyłam ,, Uważaj ,żeby znowu coś się jej nie stało.I czy czasem twój chłopak nie skończył już sesji ? -Z ''. Rozejrzałam się ,w pobliżu nikogo nie było. Spojrzałam na Harry'ego, nie wierzyłam ,że znowu ją widzę...
__________________________________________________________________
Co sądzicie o rozdziale ?
Harry wyszedł i otworzył maskę, patrzał co jest nie tak. Nagle jak oparzony podbiegł do moich drzwi i wyciągnął mnie stamtąd. Pociągnął mnie za ścianę domu i spoglądał co chwila na samochód i zegarek.
Ja: Czemu nie jedziemy ?
H: Nie możemy. - kiedy wypowiedział te słowa ,powierzchnia na której staliśmy zatrzęsła się ,wydobył się też straszny hałas i dym ze strony samochodu.
H: Właśnie dlatego nie pojechaliśmy.
Ja: Czy to była prawdziwa bomba ?
H: Tak ktoś chciał nas zabić.- bałam się ,że to wszystko sprawa Z.
Nie wiedziałam do czego jeszcze on/ona jest zdolne. Co ja takiego zrobiłam ?
H: Zamówimy taksówkę.
Ja: Dobrze. -Harry dzwonił ,a ja podeszłam do samochodu ,a raczej kilku spalonych części samochodu.
Była na nim karteczka, rozejrzałam się i wzięłam do ręki ,,Kto chciał was zabić ?Zaczynamy się bać? -Z''
Szybko schowałam ją do kieszeni i obeszłam samochód dookoła. Nie było nic ,żadnego śladu.
Harry podszedł do mnie i załapał mnie za rękę. Był załamany ,nie wiedział co się dzieje. Uśmiechnęłam się do niego ,chociaż wcale nie miałam powodów do śmiechu i ścisnęłam mocniej jego rękę.
Usiedliśmy na chodniku w oczekiwaniu na taksówkę.
Po 3 minutach była na miejscu.
Szybko z niej wyszliśmy i wbiegliśmy do szpitala. Weszłam do pokoju Ani. Miała piękny uśmiech na twarzy ,Liam siedział obok i trzymał ją za ręce.
Ja: Ania ! -podbiegłam do łóżka i przytuliłam się do niej.
A: Hej.Aż tak się stęskniłaś ?
Ja: Tak ,wiesz ile rzeczy muszę ci opowiedzieć.
A: Może z tym poczekajmy ,aż stąd wyjdę.
Ja: Ok, a wiesz jestem w ciąży.
A: Naprawdę ? Super będę ciocią .
Ja: Najlepszą ciocią.
A: A kto jest ojcem ?- podniosłam wzrok i spojrzałam na Harry'ego który siedział przy drzwiach.
Ania musiała mnie zrozumieć , uśmiechnęła się.
Ja: No dobra ,to ja już będę się zbierać. Zadzwoń jak będziesz stąd wychodzić.
A: Ok, papa.
Ja: Pa.
Wyszłam z Harry'm ze szpitala na parkingu roiło się już od reporterów. Naprawdę rozumiem ,że oni zarabiają na tym ,ale żeby przychodzić pod szpital. Poprosili Harry'ego o kilka zdjęć, nie potrafi im odmówić więc im pozwolił. Odeszłam na bok i przeglądałam twittera. Było tam już pełno informacji ,że Ania się wybudziła. Czytałam jakąś wiadomość od fanki ,kiedy ekran zasłonił mi dymek z informacją o nowym sms'sie. Otworzyłam ,, Uważaj ,żeby znowu coś się jej nie stało.I czy czasem twój chłopak nie skończył już sesji ? -Z ''. Rozejrzałam się ,w pobliżu nikogo nie było. Spojrzałam na Harry'ego, nie wierzyłam ,że znowu ją widzę...
__________________________________________________________________
15 kom.= Następny rozdział
Przepraszam ,że taki krótki.Co sądzicie o rozdziale ?
czwartek, 26 września 2013
Imagin cz.33
Już nic nie rozumiałam. Skoro Zayn był tu nie miał telefonu to jak mógł mi wysłać mi wiadomość.
A skoro to nie Zayn to kto ? Kaja spojrzała się na mnie ,ja spróbowałam się uśmiechnąć.
K: Coś nie tak ? Jesteś jakaś nie obecna.
Ja: Nie wszystko jest dobrze.
K:Skoro tak uważasz.
Ja: Wiecie co muszę iść miałam coś y..zanieść mojej mamie.
Z: Szkoda ,że z nami dłużej nie zostaniesz.
Ja: Tak wielka, to do zobaczenia.
Wyszłam z kawiarni i kierowałam się w stronę domu Harry'ego. Musiałam z nim szczerze porozmawiać.
Nie wiedziałam już co mam robić. Na policje nie pójdę ,oni w niczym mi nie pomogą mogą jedyni pogorszyć sprawę. Jeśli coś komuś powiem moim bliskim może się coś stać. Nie rozumiem czemu to spotyka akurat mnie. Kto to mnie tak nienawidzi ,że rujnuje mi życie. Szłam prostą drogą na ulicy było pusto.
Rozejrzałam się dookoła ,kiedy przede mną przejechał samochód. Był dosłownie 20 cm ode mnie.
Byłam sparaliżowana ,nie mogłam się ruszyć gdybym tylko była trochę bliżej już by mnie tu nie było.
Dostałam kolejnego sms'a , wyjęłam telefon z torebki ,,Blisko było ,musisz na siebie bardziej uważać - Z ''
Rozejrzałam się dookoła ,byłam sama samochód zniknął. Gdzie było Z i jak widzi wszystko co robię.
Postanowiłam nie tracić ani chwili i szybkim krokiem rozglądając się czy nie ma kogoś w pobliżu.
Po 8 minutach byłam pod naszym domem. Zadzwoniłam dzwonkiem i czekałam ,aż ktoś mi otworzy.
Chwilę później w drzwiach stanął Harry. Był w strasznym stanie , miał czerwone oczy ,był osłabiony. Widać było w nim wielką zmianę.
Ja:Cześć.
H: Hej.- spuścił głowę na dół,jakby nie chciał spojrzeć mi w oczy.
Ja: Mogę wejść?
H: Chyba tak.
Ja: To znaczy ?
H: Wejdź.
Weszłam do środka, w domu był bałagan. Ubrania leżały na ziemi , naczynia były nie pozmywane.
Co tu się stało.? Podeszłam do kanapy zrzuciłam z niej bokserki Harry'ego i usiadłam.
Ja:Co tu się stało ?
H: A co miło ?Nic.
Ja: Wygląda tu jakby przeszedł tędy huragan.
H: Miałem mały problem.
Ja: Jaki?
H: To moja sprawa.
Ja: Znowu zaczynasz Harry..Ja nie mogę się denerwować ,bo inaczej...
H: Inaczej co ?!
Ja: Inaczej nasze dziecko umrze ! Słyszałeś ?!
H: Tak ale ..
Ja: Kiedy tu szłam samochód przejechał mi przed twarzą, prawie mnie zabił.
Harry podszedł do mnie i mnie przytulił.
Po chwili zadzwonił do mnie telefon. To tylko Liam ,chyba nic się nie stało z Anią .
Ja: Czekaj odbiorę to Liam.- Harry się odsunął.
Ja: No cześć Liam,co jest?
L: Świat jest cudowny ! - był taki szczęśliwy, mimo iż go nie widziałam jego głos na to wskazywał.
Ja: Co się takiego stało ?
L: Ania ! Ania się obudziła. - wtem i ja miałam całą roześmianą twarz.
Ja: Zaraz będę.
H: Co jest?
Ja: Ania się obudziła .
H: Szybko chodź ,jedziemy do szpitala.
Wzięłam torebkę i wyszliśmy z domu.
_________________________________________________________________________
Ja:Co tu się stało ?
H: A co miło ?Nic.
Ja: Wygląda tu jakby przeszedł tędy huragan.
H: Miałem mały problem.
Ja: Jaki?
H: To moja sprawa.
Ja: Znowu zaczynasz Harry..Ja nie mogę się denerwować ,bo inaczej...
H: Inaczej co ?!
Ja: Inaczej nasze dziecko umrze ! Słyszałeś ?!
H: Tak ale ..
Ja: Kiedy tu szłam samochód przejechał mi przed twarzą, prawie mnie zabił.
Harry podszedł do mnie i mnie przytulił.
Po chwili zadzwonił do mnie telefon. To tylko Liam ,chyba nic się nie stało z Anią .
Ja: Czekaj odbiorę to Liam.- Harry się odsunął.
Ja: No cześć Liam,co jest?
L: Świat jest cudowny ! - był taki szczęśliwy, mimo iż go nie widziałam jego głos na to wskazywał.
Ja: Co się takiego stało ?
L: Ania ! Ania się obudziła. - wtem i ja miałam całą roześmianą twarz.
Ja: Zaraz będę.
H: Co jest?
Ja: Ania się obudziła .
H: Szybko chodź ,jedziemy do szpitala.
Wzięłam torebkę i wyszliśmy z domu.
_________________________________________________________________________
20 kom.= Następny rozdział
Przepraszam ,że rozdziały są krótkie no ale musicie zrozumieć teraz kiedy zaczęła się szkoła mam mniej czasu i dużo nauki. Postaram się pisać dłuższe no ale chyba rozumiecie :)
Macie jakieś podejrzenia kim może być -Z ?
Podoba wam się ten rozdział ?
niedziela, 22 września 2013
Imagin cz.32
Wyjechaliśmy z parkingu szpitala , wszystko wokół wydawało się być szare. Całe miasto ,ludzie straciło swój blask. Oparłam głowę o szybę oglądając ludzi chodzących ulicami. Niektórzy byli sami inni z rodziną.
Każdy był inny. Po chwili byliśmy już pod domem Niall'a.
Weszliśmy do jego wielkiego domu , na stoliku były jeszcze naczynia z kolacji Niall'a i Demi .
Wtedy przypomniało mi się jak czekałam na Harry'ego ,kiedy nie miałam pojęcia ,że w brzuchu mam swoje dziecko.
Ja: Kolacja się wam udała?- rozpłakałam się
N: Natalie..- przytuliłam się do niego, a on obiją mnie swoimi ramionami.
Ja: Pamiętasz wtedy kiedy Harry nie przyszedł do mnie na kolacje?
N: Tak pamiętam ale co to ma do rzeczy?
Ja: Co mówił mi te rzeczy,..on był naćpany.
N: Harry? Niemożliwe.- Niall patrzał na mnie ze zdziwieniem na twarzy.
Ja: Tak on, i to nie był pierwszy raz.
N:Nigdy bym nie pomyślał ,że on..
Ja: Ja też nie ,ale jak widać się myliłam.
N: Skąd to wiesz ?
Ja: Czy to ważne ?
N: Tak i to bardzo.- nie mogłam, powiedzieć mu całej prawdy.
Ja: Spotkałam go w spelunie narkomanów.
Niall ,najwyraźniej nie mógł w to uwierzyć , usiadł na fotelu i odwrócił głowę w stronę okna.
Podeszłam do niego i położyłam rękę na jego ramieniu. Nie wiedziałam co mam robić.
Ciszę przerwał mój telefon. Przestraszyłam się ,że to kolejny sms ale to Kaja zadzwoniła.
Ja: Hej.
K: Hej, spotkamy się ? Dawno się nie widziałyśmy.
Ja: To prawda ,a kiedy masz czas ?
K: Teraz, w kawiarni na twojej ulicy.
K: Ok, to do zobaczenia.
Trochę bałam się spotkania z nią ,co jeśli spyta mie o Zayna ?
Ja: Niall, ja idę do kawiarni umówiłam się z Kają.
N: Dobrze ,tylko uważaj na siebie.
Ja: Są tu jeszcze moje ubrania ? Poszłabym się przebrać.
N: Jasne, że tak. Wiedziałem ,że się jeszcze przydadzą. -uśmiechnęłam się i poszłam na górę.
Ubrałam się, wzięłam torebkę i wyszłam z domu Niall'a.
Po 10 minutach byłam już przed kawiarnią. Kiedyś często tu przychodziłam z Anią, a swoją drogą ciekawe jak się czuje. Kiedy weszłam Kaja siedziała naprzeciwko jakiegoś chłopaka , nie widziałam twarzy ,bo był odwrócony. Może w końcu zerwała z Zayn'em. Podeszłam do niej i nie wierzyłam ,że go widzę.
To był Zayn, nie wiedziałam co mam zrobić , uciec czy może zostać ?
K: Hej siadaj. -krzywo się uśmiechnęłam i kątem oka spojrzałam na Zayna.
Z: Mamy ci coś ważnego do powiedzenia.
Ja: Roztajecie się ?O jaka szkoda ale muszę już iść.
K: Nie..-Zayn złapał Kaje za ręce
Z i K: Jesteśmy zaręczeni. - byłam w takim szoku ,że nic nie mogłam powiedzieć
K: Cieszysz się ?
Ja: Yy..jasne. -próbowałam się uśmiechnąć.
W tym momencie z mojego telefonu wydobył się dźwięk przychodzącej wiadomości.
Wyjęłam go z kieszeni , Kaja i Zayn byli tak wpatrzeni w siebie ,że nawet nie zauważyli co robię.
,,Chyba powinnaś być zadowolona ze ślubu swojej przyjaciółki prawda ? - Z''
Już nic nie rozumiałam .... ______________________________________________________________________
17 kom.= Następny rozdział
Co sądzicie o tym rozdziale?
Według mnie on kompletnie mi nie wyszedł ,ale z chęcią poznam waszą opinie :)
sobota, 21 września 2013
Imagin cz.31
Upadłam na mokry od deszczu chodnik . Rozejrzałam się dookoła ,nikogo nie było. Zostałam sama.
Nie wiedziałam dokąd mam się udać. Moje życie było zrujnowane. Przez ten cały czas zapomniałam o dziecku ,co jeśli przez ten stres coś mu się mogło stać ? Szybko wstałam i skierowałam się w stronę szpitala.
Po 15 minutach byłam przed wejściem. Lekarze wzięli mnie na badania, teraz czekałam na korytarzu na wyniki.
N: Natalie?
Ja: Niall?- skąd on się tu wziął.
N: Co tu robisz?
Ja: Czekam na wyniki ,a ty ?
N: Demi potrącił samochód.- był strasznie smutny, widać po jego oczach ,że coś jest nie tak.
Ja: Przykro mi ,żyje?
N: Tak ,miała tylko lekki wstrząs mózgu.
Ja:To dobrze. -chciałam go pocieszyć.
N: Czemu robiłaś badania ? Z dzieckiem coś nie tak ?
Ja: Nie wszystko jest dobrze. -krzywo się uśmiechnęłam.
N: Naprawdę ?
Ja: Tak Niall.
N: Skoro tak mówisz.A gdzie Harry ?
Ja: Y..w domu.
N: Co on znowu zrobił ?!
Ja: Nic, nic się nie stało!
N: Widzę po tobie ,proszę nie okłamuj mnie znam cię zbyt dobrze.- odwróciłam głowę powstrzymując łzy.
Ja: Nic się nie stało.
N:Dobrze ,nie chcesz nie mów! Ale ja nie będę patrzał jak się oszukujesz.
Ja: Przestań !
N: Natalie proszę ,nie rób sobie czegoś czego będziesz żałować do końca życia.
Wstałam i odeszłam w dal korytarza. Nie chciałam słuchać Niall'a. A najgorsze było to ,że on miał racje.
L: Pani Natalie , proszę podejść.- podeszłam do lekarza ,który jak na złość stał zaraz przed Niall'em.
Ja: I co ? Z dzieckiem wszystko w porządku ?
L: Miała pani dużo szczęścia. W pani stanie stres jest nie dopuszczalny , tak jak choroby. A chodzenie w deszczu może prowadzić do zapalenia płuc.
Ja: Rozumiem ,będę bardziej uważać.
L: Chyba pani nie rozumie. Jeśli to się powtórzy dziecko umrze.
Ja: Dobrze.
L: Do widzenia , proszę się pilnować.
Lekarz poszedł do pielęgniarki. Nie wiedziałam gdzie mam iść , żeby czuć się bezpieczną.
N: Może cię odwiozę ?
Ja: Nie wiem gdzie.
N: Do mnie ?
Ja: Dobrze.
Wyszliśmy ze szpitala i skierowaliśmy się do samochodu Niall'a.
Kiedy Niall wkładał kluczyki do stacyjki dostałam sms'a ,, Miejmy nadzieje ,że dziecko nie umrze.- Z''
Czemu to się dzieje ?Czemu akurat mi ?
N: Możemy jechać ?
Ja: Co ?
N: Pytałem czy możemy jechać?
Ja:Wybacz zamyśliłam się , jasne ruszajmy.
______________________________________________________________________
Nie wiedziałam dokąd mam się udać. Moje życie było zrujnowane. Przez ten cały czas zapomniałam o dziecku ,co jeśli przez ten stres coś mu się mogło stać ? Szybko wstałam i skierowałam się w stronę szpitala.
Po 15 minutach byłam przed wejściem. Lekarze wzięli mnie na badania, teraz czekałam na korytarzu na wyniki.
N: Natalie?
Ja: Niall?- skąd on się tu wziął.
N: Co tu robisz?
Ja: Czekam na wyniki ,a ty ?
N: Demi potrącił samochód.- był strasznie smutny, widać po jego oczach ,że coś jest nie tak.
Ja: Przykro mi ,żyje?
N: Tak ,miała tylko lekki wstrząs mózgu.
Ja:To dobrze. -chciałam go pocieszyć.
N: Czemu robiłaś badania ? Z dzieckiem coś nie tak ?
Ja: Nie wszystko jest dobrze. -krzywo się uśmiechnęłam.
N: Naprawdę ?
Ja: Tak Niall.
N: Skoro tak mówisz.A gdzie Harry ?
Ja: Y..w domu.
N: Co on znowu zrobił ?!
Ja: Nic, nic się nie stało!
N: Widzę po tobie ,proszę nie okłamuj mnie znam cię zbyt dobrze.- odwróciłam głowę powstrzymując łzy.
Ja: Nic się nie stało.
N:Dobrze ,nie chcesz nie mów! Ale ja nie będę patrzał jak się oszukujesz.
Ja: Przestań !
N: Natalie proszę ,nie rób sobie czegoś czego będziesz żałować do końca życia.
Wstałam i odeszłam w dal korytarza. Nie chciałam słuchać Niall'a. A najgorsze było to ,że on miał racje.
L: Pani Natalie , proszę podejść.- podeszłam do lekarza ,który jak na złość stał zaraz przed Niall'em.
Ja: I co ? Z dzieckiem wszystko w porządku ?
L: Miała pani dużo szczęścia. W pani stanie stres jest nie dopuszczalny , tak jak choroby. A chodzenie w deszczu może prowadzić do zapalenia płuc.
Ja: Rozumiem ,będę bardziej uważać.
L: Chyba pani nie rozumie. Jeśli to się powtórzy dziecko umrze.
Ja: Dobrze.
L: Do widzenia , proszę się pilnować.
Lekarz poszedł do pielęgniarki. Nie wiedziałam gdzie mam iść , żeby czuć się bezpieczną.
N: Może cię odwiozę ?
Ja: Nie wiem gdzie.
N: Do mnie ?
Ja: Dobrze.
Wyszliśmy ze szpitala i skierowaliśmy się do samochodu Niall'a.
Kiedy Niall wkładał kluczyki do stacyjki dostałam sms'a ,, Miejmy nadzieje ,że dziecko nie umrze.- Z''
Czemu to się dzieje ?Czemu akurat mi ?
N: Możemy jechać ?
Ja: Co ?
N: Pytałem czy możemy jechać?
Ja:Wybacz zamyśliłam się , jasne ruszajmy.
______________________________________________________________________
16 kom. = następny rozdział
Mam do was ważne pytanie.
Czy odpowiada wam taki nastrój opowiadania ? Czy chcice żebym go zmieniła ?
niedziela, 15 września 2013
Imagin cz.30
Louis przyszedł po 5 minutach ,podał mi herbatę i ubrania. Usiadł na przeciwko mnie.
L: Co się stało ?
Ja: Nic, nie mogę cię odwiedzać?
L: Natalie proszę nie kłam.
Ja: No więc pokłóciłam się z Harry'm.
L:Co on znowu zrobił? Myślałem ,że się zmienił.
Ja: Tak ja też tak myślałam. Myślałam ,że zależy mu na mnie na naszym dziecku.
L : Jakim dziecku ?
Ja: Nie powiedział ci ?! Jestem w ciąży.
L: Czemu mi nie powiedzieliście ?
Ja: Harry miał ci powiedzieć.
L: Co się z nim dzieje.
Ja: On nie wie co robi, on bierze narkotyki.
L: Harry ?
Ja:Tak Harry Louis.- spojrzałam się na niego ,zakrył twarz rękami.
L:Ale czemu ? Co mu strzeliło do głowy?
Ja:Naprawdę chciałabym to wiedzieć.
L: Wtedy kiedy nie przyszedł na tą kolacje, którą zrobiłaś on też..
Ja: Tak wtedy był naćpany.
L: Skąd o tym wiesz ?
W tej chwili dostałam sms'a ,,Jeśli powiesz mu cokolwiek o tym kto ci powiedział ,nigdy więcej nie zobaczysz Harry'ego - Z ''
Byłam przerażona co on chciał zrobić. Nie mogłam na to pozwolić ,musiałam kłamać.
Ja: Nie wiem, z resztą to już nie ważne.
L:Ale..
Ja: Muszę już iść, przepraszam.
L :Jeszcze pada.
Ja: Tak wiem , pozdrów Elkę.
L:Dobrze , do zobaczenia.
Wyszłam z jego domu , rozejrzałam się we wszystkie strony. Skąd on wiedział o czym ja mówię , gdzie jestem.
Wychodząc zza płotu Louisa dostałam kolejnego sms'a ,,Już wychodzisz ? Po co ten pośpiech? - Z ''
Teraz zupełnie nie wiedziałam co robić, gdzie on jest. Biegłam ,biegłam jak najdalej z tego miejsca.
Nie wiedziałam gdzie się zatrzymam powoli moje nogi omawiały mi posłuszeństwa i nie chciały biec.
_______________________________________________________________________
18 kom. = Następny rozdział
Co sądzicie o tym rozdziale ?Podoba się Wam?
niedziela, 8 września 2013
Imagin cz.29
Ta myśl nie dawała mi spokoju. Harry otworzył mi drzwi i podał rękę. Weszliśmy do domu, nikt z nas nie odezwał się słowem. Staliśmy na przeciwko siebie w ciszy. Zakłócił ją mój telefon, wyjęłam go z kieszeni to sms. Kiedy to przeczytałam łzy same wypływały z moich oczu. ,,Jeśli powiesz Kai o tym co się stało ,zabije ciebie i Harry'ego. Nie da rady mnie powstrzymać ,mam pomoc ,a jeśli znowu się naćpa nawet mi pomoże. Buziaki''
Ja: Harry ,czy ty bierzesz narkotyki ?
H: Nie.
Ja: Nie kłam !
H: To było tylko raz.-spuścił głowę
Ja: To wtedy kiedy czekałam na ciebie z kolacją ?
H: Tak.. Przepraszam już nigdy ich nie dotknę.
Ja: No tak bo co innego można robić w dzielnicy narkomanów.!
H: Nie ja już nie biorę, uwierz.- złapał mnie za rękę.
Ja: Nie Harry, puść.
Wyszłam z domu , kierowałam się w stronę domu Niall'a ,nie wiedziałam gdzie mogę jeszcze pójść. Zaczął padać deszcz ,nie miałam parasolki i powoli zaczynałam moknąć. Szybko pobiegłam pod dach domu Niall'a.
Zajrzałam do jego domu ,przez okno. Siedział z jakąś dziewczyną przy stole. To pewnie była Demi. Nie chciałam im przeszkadzać i poszłam dalej. Byłam już cała mokra, szłam przed siebie. Byłam koło domu Kai i Zayna. Odwróciłam głowę w tamtą stronę ,przyśpieszyłam kroku. Bałam się ,przez tego sms'a. A co jeśli Kai się coś stanie? Wiatr zaczął coraz mocniej wiać, a wielkie krople deszczu spadały mi prosto na twarz.
Nie daleko był dom Louis'a . Może akurat nie będzie zajęty i będę u niego mogła przeczekać deszcz.
Zapukałam do jego wielkich drzwi. Otworzyły się ,a w nich ukazała się Elka. Zapomniałam przecież Louis nie dawno poznał ją na imprezie.
E: Tak?
Ja: Jest Louis?
E: Lou skarbie ,ktoś do ciebie.
Lou podszedł do drzwi, a Elka oparła się o niego ,jakby chciała dać mi do zrozumienia ,że on jest jej.
L:Jezu Natalie, jesteś cała mokra. Wejdź.
Ja: Bo widzisz muszę ci coś powiedzieć, a no i czy jeszcze mogłabym przeczekać u ciebie deszcz
?
L: Jasne ,rozgość się. Poczekaj w salonie zaraz przyniosę ci herbatę i suche ubranie.
Ja: Dobrze.
__________________________________________________________________
Przepraszam ,że tak długo czekaliście ,no ale zaczął się rok szkolny i jeszcze przeprowadzka więcej info tu http://tusia-tuskaa.blogspot.com/ .I od razu mówi ,że rozdziały nie będą pojawiały się tak często ,bo po prostu muszę się uczyć :/ Ale jak będę miała chwile i wenę od razu będę pisać następny rozdział.
Ja: Harry ,czy ty bierzesz narkotyki ?
H: Nie.
Ja: Nie kłam !
H: To było tylko raz.-spuścił głowę
Ja: To wtedy kiedy czekałam na ciebie z kolacją ?
H: Tak.. Przepraszam już nigdy ich nie dotknę.
Ja: No tak bo co innego można robić w dzielnicy narkomanów.!
H: Nie ja już nie biorę, uwierz.- złapał mnie za rękę.
Ja: Nie Harry, puść.
Wyszłam z domu , kierowałam się w stronę domu Niall'a ,nie wiedziałam gdzie mogę jeszcze pójść. Zaczął padać deszcz ,nie miałam parasolki i powoli zaczynałam moknąć. Szybko pobiegłam pod dach domu Niall'a.
Zajrzałam do jego domu ,przez okno. Siedział z jakąś dziewczyną przy stole. To pewnie była Demi. Nie chciałam im przeszkadzać i poszłam dalej. Byłam już cała mokra, szłam przed siebie. Byłam koło domu Kai i Zayna. Odwróciłam głowę w tamtą stronę ,przyśpieszyłam kroku. Bałam się ,przez tego sms'a. A co jeśli Kai się coś stanie? Wiatr zaczął coraz mocniej wiać, a wielkie krople deszczu spadały mi prosto na twarz.
Nie daleko był dom Louis'a . Może akurat nie będzie zajęty i będę u niego mogła przeczekać deszcz.
Zapukałam do jego wielkich drzwi. Otworzyły się ,a w nich ukazała się Elka. Zapomniałam przecież Louis nie dawno poznał ją na imprezie.
E: Tak?
Ja: Jest Louis?
E: Lou skarbie ,ktoś do ciebie.
Lou podszedł do drzwi, a Elka oparła się o niego ,jakby chciała dać mi do zrozumienia ,że on jest jej.
L:Jezu Natalie, jesteś cała mokra. Wejdź.
Ja: Bo widzisz muszę ci coś powiedzieć, a no i czy jeszcze mogłabym przeczekać u ciebie deszcz
?
L: Jasne ,rozgość się. Poczekaj w salonie zaraz przyniosę ci herbatę i suche ubranie.
Ja: Dobrze.
__________________________________________________________________
Przepraszam ,że tak długo czekaliście ,no ale zaczął się rok szkolny i jeszcze przeprowadzka więcej info tu http://tusia-tuskaa.blogspot.com/ .I od razu mówi ,że rozdziały nie będą pojawiały się tak często ,bo po prostu muszę się uczyć :/ Ale jak będę miała chwile i wenę od razu będę pisać następny rozdział.
18 kom. =Następny rozdział
piątek, 30 sierpnia 2013
Imagin cz.28
Skierowałam się w sronę samochdu. Zayn otworzył okno i pokazał ruchem ręki ,że mam wsiąść.
Ja: Cześć.
Z: Hej -podejrzanie się uśmiechnął.
Jechaliśmy pięć minut ,ale w złym kierunku. Nie wiedziałam czy Zayn o tym wie ,a może coś mu się pomyliło.
Ja:Czy my napewno dobrze jedziemy?
Z: Tak ,ale jedziemy na inną plaże.
Ja: Aha.- Zayn zaczął mnie trochę przerażać ,bo z tego co wiem nie ma tu ani jednej plaży. To jest raczej siedlisko narkomanów. No ale zobaczymy.
W końcu się zatrzymał, przy jakiś śmietnikach. Nikogo wokół nie było.
Z: Chodź za mną.
Ja: Nie ja tam nie idę.-Zayn chciał ,żebym poszła za jakieś kontenery. Zaczynałam się go naprawdę bać.
Z: Choć muszę dokończyć to w czym ktoś mi przeszkodził.
Ja:Zayn ?Co ty mówisz ?- zaczął się do mnie zbliżać ,zciskając pięść.
Z: Chyba słyszałaś.
Zaczęłam uciekać wąską uliczką ciągnącą się przez pół miasta.
Spojrzałam się za siebie ,Zayn szybkim krokiem podążał za mną jakby wiedział ,że mnie dogoni.
Nagle wpadłam na kogoś wysokiego. Schowałam się za nim nie patrząc nawet na twarz z nadzieją ,że Zayn odejdzie.
Wysoki chłopak podszedł do Zayna i zadał mu kilka mocnych ciosów, upadł i stracił przytomność.
Chłopak odwrócił się i kierował się w moim kierunku, nie widziałam jego twarzy. Kiedy był coraz bliżej jego twarz powoli ukazywała się w słońcu. Te zielone tęczówki.
Ja:Harry?
H: Chodźmy stąd.- złapał mnie za rękę i zaprowadził mnie do samochodu. W czasie drogi nie odezwaliśmy się nawet słowem. Ja nadal byłam w szoku nie sądziłam ,że Zayn kiedyś coś takiego zrobi. A jeśli on zabije Kaje ?Postanowiłam ,że jak wrócimy do domu szybko do niej zadzwonię.
Kiedy Harry zaparkował ,nie mogłam się ruszyć z miejsca ,jakby mnie zamurowało. Tak jakbym dopiero teraz uświadomiła co on chciał zrobić i gdyby nie było tam Harry'ego mogło by mnie już nie być. On chciał mnie zabić ,ale czemu ?..
_______________________________________________________
Naprawdę PRZEPRASZAM ,ŻE TAK DŁUGO CZEKALIŚCIE.
Ale byłam na wakacjach i nie miał jak tego napisać. Ale w nagrodę jutro dodam następną część ,jeśli bd kom.
A i to ,że Zayn jest tu postacią negatywną to tylko mój wymysł JA TAK NIE UWAŻAM to był czysty przypadek ,,że to akurat on :)
A co sądzicie?
Ja: Cześć.
Z: Hej -podejrzanie się uśmiechnął.
Jechaliśmy pięć minut ,ale w złym kierunku. Nie wiedziałam czy Zayn o tym wie ,a może coś mu się pomyliło.
Ja:Czy my napewno dobrze jedziemy?
Z: Tak ,ale jedziemy na inną plaże.
Ja: Aha.- Zayn zaczął mnie trochę przerażać ,bo z tego co wiem nie ma tu ani jednej plaży. To jest raczej siedlisko narkomanów. No ale zobaczymy.
W końcu się zatrzymał, przy jakiś śmietnikach. Nikogo wokół nie było.
Z: Chodź za mną.
Ja: Nie ja tam nie idę.-Zayn chciał ,żebym poszła za jakieś kontenery. Zaczynałam się go naprawdę bać.
Z: Choć muszę dokończyć to w czym ktoś mi przeszkodził.
Ja:Zayn ?Co ty mówisz ?- zaczął się do mnie zbliżać ,zciskając pięść.
Z: Chyba słyszałaś.
Zaczęłam uciekać wąską uliczką ciągnącą się przez pół miasta.
Spojrzałam się za siebie ,Zayn szybkim krokiem podążał za mną jakby wiedział ,że mnie dogoni.
Nagle wpadłam na kogoś wysokiego. Schowałam się za nim nie patrząc nawet na twarz z nadzieją ,że Zayn odejdzie.
Wysoki chłopak podszedł do Zayna i zadał mu kilka mocnych ciosów, upadł i stracił przytomność.
Chłopak odwrócił się i kierował się w moim kierunku, nie widziałam jego twarzy. Kiedy był coraz bliżej jego twarz powoli ukazywała się w słońcu. Te zielone tęczówki.
Ja:Harry?
H: Chodźmy stąd.- złapał mnie za rękę i zaprowadził mnie do samochodu. W czasie drogi nie odezwaliśmy się nawet słowem. Ja nadal byłam w szoku nie sądziłam ,że Zayn kiedyś coś takiego zrobi. A jeśli on zabije Kaje ?Postanowiłam ,że jak wrócimy do domu szybko do niej zadzwonię.
Kiedy Harry zaparkował ,nie mogłam się ruszyć z miejsca ,jakby mnie zamurowało. Tak jakbym dopiero teraz uświadomiła co on chciał zrobić i gdyby nie było tam Harry'ego mogło by mnie już nie być. On chciał mnie zabić ,ale czemu ?..
_______________________________________________________
Naprawdę PRZEPRASZAM ,ŻE TAK DŁUGO CZEKALIŚCIE.
Ale byłam na wakacjach i nie miał jak tego napisać. Ale w nagrodę jutro dodam następną część ,jeśli bd kom.
A i to ,że Zayn jest tu postacią negatywną to tylko mój wymysł JA TAK NIE UWAŻAM to był czysty przypadek ,,że to akurat on :)
A co sądzicie?
11 kom.=Następny rozdział
środa, 14 sierpnia 2013
Imagin cz.27
Z: A może tak pójdziemy jutro na plaże ? Wtedy wszystko jeszcze obgadamy ,bo jest taka pogoda.
Ja: Hmm...
Z: Proszę.
Ja: No dobra,niech będzie o której ?
Z: Tak o 11.20?
Ja: Okej.-uśmiechnęłam się
Z: To ja już idę . Do jutra. -pomachał mi i wyszedł.
Wyjrzałam przez okno, Zayn odwrócił się w moją stronę ,a ja schowałam się za firanką . On się zaśmiał i odjechał swoim samochodem.
Od okna oderwał mnie dzwonek telefonu.
N: Hej Natalie, gdzie jesteś ?
Ja: W domu Niall ,w domu .
N: To znaczy? Wróciłaś do Harry'ego?
Ja: Nie u mojej mamy ,nie wiem czy powinnam.
N: To tylko twoja decyzja.
Ja:Tak wiem . No ale co u ciebie ?
N: No więc ,byłem z taką dziewczyną na kawie.
Ja: To świetnie. Jak się nazywa?
N: Demi. Jest naprawdę fajna,miła..
Ja: Dobra,dobra już rozumiem . Zaprosiłeś ją jeszcze gdzieś?
N: Poprosiłem o jej numer.
Ja: Musisz mnie z nią zapoznać.
N: Na pewno kiedyś.. Muszę kończyć Pa.
Ja: No pa.
Hmm.. Niall znalazł dziewczynę. ciekawe jaka jest ,muszę ją poznać. Żeby tylko go nie skrzywdziła ,on tak łatwo ufa ludziom . Cholera!Zapomniałam ,że mama siedzi cały czas na dole. Szybko odłożyłam telefon i zbiegłam do salonu. Mama już zasnęła ,przykryłam ją kocem i poszłam do pokoju. Do późnego wieczora siedziałam na tumblr i poszłam spać.
Rano wstałam o 10.50 . Kiedy się przeciągałam zorientowałam się ,że umówiłam się na plażę.
Zerwałam się z łóżka i pobiegłam do łazienki, myjąc zęby ubierałam strój. Zbiegłam na dół ,spadając przy tym ze schodów. Mama siedziała już przy stole i jadła omleta. Dałam jej buziaka w policzek i zabrałam z talerza jednego omleta. Wzięłam torebkę i wyszłam z domu.
Zayn już czekał w samochodzie. Chociaż nie umawialiśmy się ,że ma po mnie przyjechać .
___________________________________________________________________
10 kom. = Następny rozdział
Co sądzicie ? Im więcej kom. tym next szybciej . W piątek wyjeżdżam na 2 tygodnie i nie wiem czy będę miała wifi ,może jeszcze dodam następną cześć jutro ale nie obiecuje. Jeśli okaże się ,że będzie to na pewno dodam nexta :D A swoją drogą macie Tumblr ? Ja nie dawno założyłam możecie odwiedzić http://fuckloveandlifee.tumblr.com/
sobota, 10 sierpnia 2013
Imagin cz.26
Tylko gdzie ja mam iść.Wrócić do Harry'ego czy dalej mieszkać u Niall'a . Postanowiłam ,że zamieszkam z mamą ,od razu powiem jej o kilku rzeczach. Dawno jej nie widziałam ,tak to najlepsze rozwiązanie. Zabrałam torebkę i ruszyłam do wyjścia. Zadzwoniłam po taksówkę, po pięciu minutach była na miejscu. Jadąc wysłałam mamie sms'a ,że ją odwiedzę .
Po dziesięciu minutach już byłam pod domem. Mam jeszcze swoje klucze ,więc od razu weszłam.
M: Hej Natalie, tak dawno cię nie widziałam.- przytuliła mnie z całej siły
Ja: Hej ,tak wiem i musimy porozmawiać.
M: Coś się stało ?
Ja: Nie to znaczy tak ale ,nic złego
M: Dobra to usiądź w salonie ,a ja zrobię herbaty.
Usiadłam w moim ulubionym fotelu i czekałam na mamę. Szybko przyszła i usiadła na kanapie. Opowiedziałam jej wszystko co się u mnie ostatnio działo.
M: Więc będę babcią?
Ja: Tak.- uśmiechnęłam się.
M: To wspaniale.
Ja: A mogłabym zatrzymać się tu na kilka dni ?
Ja:Dzięki.
Rozmowę przerwał nam dzwonek do drzwi.
Ja: Otworzę.
Przed drzwiami stał Zayn , zdziwiło mnie to bo nie rozmawiał ze mną tak często jak inni z One Direction. Wręcz miałam wrażenie ,że mnie nie lubi.
Ja: Y..hej.- nie wiedziałam co on tu robił ,i skąd wiedział gdzie jestem .
Z: Hej ,możesz mi pomóc ?
Ja: Ale w czym ?
Z:Mam ci to mówić przed domem czy może mnie wpuścisz ?
Ja: Jasne, wchodź. -Zayn wolno przekroczył próg domu ,jakby się bał.
Ja: Chodź na górę , mamo nie długo wrócę .
M: Jasne.
Zaprowadziłam Zayna do mojego pokoju.
Ja: Więc ,o co chodzi ?
Z:No wiesz Kaja ma za 2 dni urodziny i chciałem jej zrobić przyjęcie niespodziankę. A w związku z tym ,że się przyjaźnicie to mogłabyś mi pomóc.
Ja: No ok.- uśmiechnęłam się i wzięłam kartkę do zapisywania pomysłów.
Siedzieliśmy tak 4 godziny z czego tylko godzinę rozmawialiśmy o przyjęciu.
Z: A może tak...
Przepraszam ,że taki krótki . Co sądzicie ? Według mnie nie wyszedł.Im więcej kom. tym next szybciej.
czwartek, 8 sierpnia 2013
Imagin cz. 25
H: Musiałem, miałem pozwolić ,żeby ciebie zabił ? -nastąpiła nie zręczna cisza .
Ja: Wiesz Harry, jest już późno może już pójdziesz.
H: Dobrze, ale uważaj na siebie.
Ja: Ta, ty też.
H: Pa.- uśmiechnął się i wyszedł.
Byłam strasznie zmęczona, więc chciałam zasnąć. Ale cały czas myślałam o Harry'm, jego zachowanie dzisiaj przypominało starego i mojego Harry'ego. A to jak ucieszył się ,że będzie ojcem. Może wrócił. W końcu udało mi się zasnąć.
Rano obudziła mnie pielęgniarka ,kładąc na stoliku tabletki. Miałam ledwo co otwarte oczy ,ale wydawało mi się ,że widzę Niall'a.
N:Hej Natalie.
Ja: Cześć.
N: Co ty robisz na łóżku szpitalnym ?
Ja: Widzisz kiedy wracałam od Louisa ,ktoś mnie napadł. Potem nie wiem jak znalazłam się u Harry'ego w domu i miałam skurcze brzucha,więc pojechałam do szpitala. No i lekarz powiedział ,że..
N: Powiedział co?
Ja: Jestem w ciąży.
N: A z kim?
Ja: Naprawdę nie wiesz?
N: Wiem ale mogłoby być inaczej.
Ja : Przecież wiesz ,że taka nie jestem.
N: Mówiłem ,że cię podwiozę.
Ja: Może to nawet lepiej ,że poszłam sama . Przynajmniej wiem ,że jestem w ciąży.
N: Może.. Wracasz do Harry'ego ?
Ja: Nie wiem, boje się ,że znowu mnie oszuka.
Niall złapał mnie za rękę ,a ja uśmiechnęłam się do niego. Rozmawialiśmy o wielu rzeczach,ale Niall nie wracał do tamtego tematu wiedział ,że nie chce o tym mówić. Tak minęło nam całe popołudnie, niestety Nialler miał jeszcze jakieś spotkanie i musiał już iść.
Ja: To na razie.
N: Pa.-pocałował mnie w czoło i wyszedł.
Spojrzałam się na Anie, nadal była w śpiączce co dziwne koło niej siedział Liam. Nie zauważyłam go wcześniej,może był za kotarą.
Ja: Jak się czujesz?
L: Nie wiem. Boje się ,że się nie wybudzi.
Ja: Obudzi się,obiecuje.- uśmiechnął się i położył się koło Ani.
W sumie też się bałam i to bardzo ,przecież to moja najlepsza przyjaciółka. Nie wyobrażam sobie życia bez niej.
Do pokoju wszedł Harry.
H: Cześć,do dla ciebie.- przyniósł mi wielki bukiet róż.
Ja: Dziękuje, nie musiałeś.
H: Ale chciałem. Jak się czujesz ?
Ja: Dobrze, dzisiaj idę na usg.
H: Mogę iść z tobą ?Proszę to też moje dziecko .
Ja: No jasne.- uśmiechnęłam się.
Ja: Zastanawiałam się nad imieniem.
H : Ja już wiem, Darcy.
Ja: Ale skąd wiesz ,że to będzie dziewczynka?
H : Takie rzeczy się wie.
Ja: No dobra zobaczymy .
Rozmawialiśmy tylko pół godziny, ponieważ lekarz kazał mi już iść na badanie. Byłam słaba ,więc Harry pomógł mi iść .
L: Na razie jest za wcześnie żeby stwierdzić jaka to płeć. Ale płód rozwija się prawidłowo i wszystko jest dobrze. Więc mogę panią dzisiaj wypisać.
Ja: To wspaniale.
L: Chcą państwo zobaczyć dziecko.
H: Tak.!!
Kiedy zobaczyłam moje dziecko łza wypłynęła z mojego oka . Harry tak się cieszył,a ja razem z nim.
Byłam szczęśliwa ,że jest koło mnie. Lekarz dał nam zdjęcie naszego dziecka, i pozwolenie na wyjście ze szpitala. Tylko gdzie ja mam iść.Wrócić do Harry'ego czy dalej mieszkać u Niall'a . Postanowiłam ,że...
___________________________________________________________________
Ja: Wiesz Harry, jest już późno może już pójdziesz.
H: Dobrze, ale uważaj na siebie.
Ja: Ta, ty też.
H: Pa.- uśmiechnął się i wyszedł.
Byłam strasznie zmęczona, więc chciałam zasnąć. Ale cały czas myślałam o Harry'm, jego zachowanie dzisiaj przypominało starego i mojego Harry'ego. A to jak ucieszył się ,że będzie ojcem. Może wrócił. W końcu udało mi się zasnąć.
Rano obudziła mnie pielęgniarka ,kładąc na stoliku tabletki. Miałam ledwo co otwarte oczy ,ale wydawało mi się ,że widzę Niall'a.
N:Hej Natalie.
Ja: Cześć.
N: Co ty robisz na łóżku szpitalnym ?
Ja: Widzisz kiedy wracałam od Louisa ,ktoś mnie napadł. Potem nie wiem jak znalazłam się u Harry'ego w domu i miałam skurcze brzucha,więc pojechałam do szpitala. No i lekarz powiedział ,że..
N: Powiedział co?
Ja: Jestem w ciąży.
N: A z kim?
Ja: Naprawdę nie wiesz?
N: Wiem ale mogłoby być inaczej.
Ja : Przecież wiesz ,że taka nie jestem.
N: Mówiłem ,że cię podwiozę.
Ja: Może to nawet lepiej ,że poszłam sama . Przynajmniej wiem ,że jestem w ciąży.
N: Może.. Wracasz do Harry'ego ?
Ja: Nie wiem, boje się ,że znowu mnie oszuka.
Niall złapał mnie za rękę ,a ja uśmiechnęłam się do niego. Rozmawialiśmy o wielu rzeczach,ale Niall nie wracał do tamtego tematu wiedział ,że nie chce o tym mówić. Tak minęło nam całe popołudnie, niestety Nialler miał jeszcze jakieś spotkanie i musiał już iść.
Ja: To na razie.
N: Pa.-pocałował mnie w czoło i wyszedł.
Spojrzałam się na Anie, nadal była w śpiączce co dziwne koło niej siedział Liam. Nie zauważyłam go wcześniej,może był za kotarą.
Ja: Jak się czujesz?
L: Nie wiem. Boje się ,że się nie wybudzi.
Ja: Obudzi się,obiecuje.- uśmiechnął się i położył się koło Ani.
W sumie też się bałam i to bardzo ,przecież to moja najlepsza przyjaciółka. Nie wyobrażam sobie życia bez niej.
Do pokoju wszedł Harry.
H: Cześć,do dla ciebie.- przyniósł mi wielki bukiet róż.
Ja: Dziękuje, nie musiałeś.
H: Ale chciałem. Jak się czujesz ?
Ja: Dobrze, dzisiaj idę na usg.
H: Mogę iść z tobą ?Proszę to też moje dziecko .
Ja: No jasne.- uśmiechnęłam się.
Ja: Zastanawiałam się nad imieniem.
H : Ja już wiem, Darcy.
Ja: Ale skąd wiesz ,że to będzie dziewczynka?
H : Takie rzeczy się wie.
Ja: No dobra zobaczymy .
Rozmawialiśmy tylko pół godziny, ponieważ lekarz kazał mi już iść na badanie. Byłam słaba ,więc Harry pomógł mi iść .
L: Na razie jest za wcześnie żeby stwierdzić jaka to płeć. Ale płód rozwija się prawidłowo i wszystko jest dobrze. Więc mogę panią dzisiaj wypisać.
Ja: To wspaniale.
L: Chcą państwo zobaczyć dziecko.
H: Tak.!!
Kiedy zobaczyłam moje dziecko łza wypłynęła z mojego oka . Harry tak się cieszył,a ja razem z nim.
Byłam szczęśliwa ,że jest koło mnie. Lekarz dał nam zdjęcie naszego dziecka, i pozwolenie na wyjście ze szpitala. Tylko gdzie ja mam iść.Wrócić do Harry'ego czy dalej mieszkać u Niall'a . Postanowiłam ,że...
___________________________________________________________________
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
Przepraszam ,ten rozdział mi w ogóle nie wyszedł ;( Im więcej kom. tym next szybciej :Dponiedziałek, 5 sierpnia 2013
Imagin cz. 24
Znowu ulica była pusta, a ja miałam wrażenie ,że ktoś za mną idzie. Zaczęłam się bać i przyśpieszyłam. Aż w końcu zaczęłam biec, nie myliłam się ktoś mnie gonił nie widziałam twarzy była zakryta.
Kiedy biegłam potknęłam się o kamień i upadłam na twarz. Nic już nie widziałam bo zostałam kopnięta w brzuch i straciłam przytomność.
Obudziłam się w znajomym mi domu. W moim domu i Harry'ego . Nie mam pojęcia co tam robiłam i co się stało. Chciałam stąd wyjść ale nie dałam rady, byłam za słaba.
H: Leż i nie wstawaj .
Ja: Co ja tu robię ?- próbowałam znaleźć go, chciałam zobaczyć jego zielone tęczówki.
H: Nic.
Ja:Gdzie jesteś ?- Harry wyszedł z kuchni, miał podbite oczy i siniaki na ciele.
Ja: Kto ci to zrobił ?
H: Nikt ,spadałem ze schodów.
Ja: Myślisz ,że ci uwierzę ? Zmieniłeś się Harry.
H: Tak, tak myślę.
Ja: To się mylisz.- nagle złapał mnie skurcz brzucha ,zaczęłam krzyczeć.
Harry zadzwonił po karetkę. Kiedy przyjechała miałam krwotok. Harry pojechał ze mną do szpitala, trzymając mnie za rękę.
Znowu poczułam ,że jest ze mną.
W szpitalu zrobili mi masę badań, a teraz czekałam na wyniki. Przy okazji poszłam zobaczyć co u Ani i Liama. Siedział u niej dzień i noc.
L: Musi pani zostać kilka dni w szpitalu.
Ja: Ale dlaczego ? Nic mi nie jest.
L: Na razie, co się stało jeśli mogę wiedzieć przed bulami?
Ja: Nie pamiętam straciłam przytomność ,a potem obudziłam się na kanapie.
L: A dlaczego pani zemdlała ?
Ja: Nie wiem, chyba ktoś mnie kopnął w brzuch .-Harry tylko słuchał i zmarszczył brwi.
L: To wszystko wyjaśnia, powinna pani iść na policje. Ten ktoś prawie zabił pani dziecko.
Ja: Jakie dziecko ?
L: Pani. Nie wiedziała pani ,że jest w ciąży?
Ja: No nie, spóźnia mi się okres no ale myślałam ,że to może przez stres.
L: Ciąża przez ostatni incydent jest zagrożona dlatego pani u nas zostanie.
Ja: No dobrze, a który to miesiąc?
L: Drugi.
Ja: Ale ja.. a no tak Paryż.- spojrzałam się na Harry'ego ,a on się uśmiechnął.
H: Będziemy mieli dziecko.- w jego oczach ukazała się radość.
Tylko się uśmiechnęłam i poszłam do pokoju szpitalnego, najlepsze było to ,że dzieliłam go z Anią. Teraz powiedziała bym jej o wszystkim, ona by mnie najlepiej zrozumiała.
Wykręciłam numer do Niall'a ,bo dzwonił już 24 razy.
Ja: Halo Niall.
N: Natalie? Nareszcie, co się stało ?
Ja: Nic ,jestem w szpitalu.
N: O boże, nic ci nie jest?
Ja: Wszystko dobrze, jak przyjedziesz to ci wszystko opowiem.
N: Zaraz tam będę.
Ja: Tylko ,że tu jest Harry.
N: A co on tam robi ?
Ja: Wszystko ci opowiem, przyjedź jutro,dobrze?
N: Ok, Trzymaj się . Pa
Ja: Pa.
Położyłam się na łóżko i przeglądałam telefon. Do pokoju wszedł Harry i usiadł na moim łóżku.
Ja: Co?
H: Widzisz wtedy co ten gość cię zaatakował to ja byłem nie daleko i pobiłem go ,a on przestał oddychać .
Ja: Ale jak to zabiłeś człowieka?- nigdy nie powiedziałabym ,że on może kogoś zabić.
H: Widziałem jak cię zaatakował i tak wyszło.
Ja: Czy ty siebie słyszysz?! Zabiłeś go!
_________________________________________________________________
Co sądzicie ? Mi się za bardzo nie podoba. Skończyłam z limitem komentarzy, a jak będziecie chcieli to skomentujecie jak nie to nie ;)
Kiedy biegłam potknęłam się o kamień i upadłam na twarz. Nic już nie widziałam bo zostałam kopnięta w brzuch i straciłam przytomność.
Obudziłam się w znajomym mi domu. W moim domu i Harry'ego . Nie mam pojęcia co tam robiłam i co się stało. Chciałam stąd wyjść ale nie dałam rady, byłam za słaba.
H: Leż i nie wstawaj .
Ja: Co ja tu robię ?- próbowałam znaleźć go, chciałam zobaczyć jego zielone tęczówki.
H: Nic.
Ja:Gdzie jesteś ?- Harry wyszedł z kuchni, miał podbite oczy i siniaki na ciele.
Ja: Kto ci to zrobił ?
H: Nikt ,spadałem ze schodów.
Ja: Myślisz ,że ci uwierzę ? Zmieniłeś się Harry.
H: Tak, tak myślę.
Ja: To się mylisz.- nagle złapał mnie skurcz brzucha ,zaczęłam krzyczeć.
Harry zadzwonił po karetkę. Kiedy przyjechała miałam krwotok. Harry pojechał ze mną do szpitala, trzymając mnie za rękę.
Znowu poczułam ,że jest ze mną.
W szpitalu zrobili mi masę badań, a teraz czekałam na wyniki. Przy okazji poszłam zobaczyć co u Ani i Liama. Siedział u niej dzień i noc.
L: Musi pani zostać kilka dni w szpitalu.
Ja: Ale dlaczego ? Nic mi nie jest.
L: Na razie, co się stało jeśli mogę wiedzieć przed bulami?
Ja: Nie pamiętam straciłam przytomność ,a potem obudziłam się na kanapie.
L: A dlaczego pani zemdlała ?
Ja: Nie wiem, chyba ktoś mnie kopnął w brzuch .-Harry tylko słuchał i zmarszczył brwi.
L: To wszystko wyjaśnia, powinna pani iść na policje. Ten ktoś prawie zabił pani dziecko.
Ja: Jakie dziecko ?
L: Pani. Nie wiedziała pani ,że jest w ciąży?
Ja: No nie, spóźnia mi się okres no ale myślałam ,że to może przez stres.
L: Ciąża przez ostatni incydent jest zagrożona dlatego pani u nas zostanie.
Ja: No dobrze, a który to miesiąc?
L: Drugi.
Ja: Ale ja.. a no tak Paryż.- spojrzałam się na Harry'ego ,a on się uśmiechnął.
H: Będziemy mieli dziecko.- w jego oczach ukazała się radość.
Tylko się uśmiechnęłam i poszłam do pokoju szpitalnego, najlepsze było to ,że dzieliłam go z Anią. Teraz powiedziała bym jej o wszystkim, ona by mnie najlepiej zrozumiała.
Wykręciłam numer do Niall'a ,bo dzwonił już 24 razy.
Ja: Halo Niall.
N: Natalie? Nareszcie, co się stało ?
Ja: Nic ,jestem w szpitalu.
N: O boże, nic ci nie jest?
Ja: Wszystko dobrze, jak przyjedziesz to ci wszystko opowiem.
N: Zaraz tam będę.
Ja: Tylko ,że tu jest Harry.
N: A co on tam robi ?
Ja: Wszystko ci opowiem, przyjedź jutro,dobrze?
N: Ok, Trzymaj się . Pa
Ja: Pa.
Położyłam się na łóżko i przeglądałam telefon. Do pokoju wszedł Harry i usiadł na moim łóżku.
Ja: Co?
H: Widzisz wtedy co ten gość cię zaatakował to ja byłem nie daleko i pobiłem go ,a on przestał oddychać .
Ja: Ale jak to zabiłeś człowieka?- nigdy nie powiedziałabym ,że on może kogoś zabić.
H: Widziałem jak cię zaatakował i tak wyszło.
Ja: Czy ty siebie słyszysz?! Zabiłeś go!
_________________________________________________________________
Co sądzicie ? Mi się za bardzo nie podoba. Skończyłam z limitem komentarzy, a jak będziecie chcieli to skomentujecie jak nie to nie ;)
Subskrybuj:
Posty (Atom)